Żołnierze
Wyklęci-niezłomni
100
bestie

Hryckowian Jan

Urodzony w 1907 r. w Latrobe w stanie Pensylwania w USA, żołnierz Armii Krajowej, krwawy stalinowski sędzia wojskowy, adwokat.

Kiedy rodzina z USA przeniosła się do Polski, w 1931 r. ukończył Wydział Prawa na Uniwersytecie Jagiellońskim (a więc następny przedwojenny prawnik na służbie komunistów). Dwa lata później, już jako zawodowy wojskowy, rozpoczął pracę w sądownictwie. Do wybuchu wojny orzekał w Wojskowych Sądach Rejonowych w Grodnie i Tarnopolu. W 1938 r. został kapitanem.

W czasie wojny działał w ZWZ–AK. Organizował oddziały partyzanckie na Podhalu i w powiecie miechowskim. Od sierpnia 1941 do stycznia 1945 r. dowodził batalionem, który niszczył niemieckie obiekty telekomunikacyjne w Krakowie. Odznaczony Krzyżem Walecznych i Srebrnym Krzyżem Zasługi. W PRL doszły do tego kolejne medale, ale za inne „zasługi”.

W życiorysie Hryckowian napisał, że na początku 1945 r. zgłosił się natychmiast i z nieprzymuszonej woli do Rejonowej Komendy Uzupełnień w Krakowie. Dostał przydział do korpusu oficerów służby sprawiedliwości Ludowego Wojska Polskiego. Szybko awansował – w grudniu 1945 został majorem, w czerwcu 1946 r. podpułkownikiem (w tym czasie pracował już w Najwyższym Sądzie Wojskowym).

W marcu 1947 r. ten przedwojenny prawnik i były AK-owiec objął jedno z kluczowych stanowisk w stalinowskim systemie bezprawia – został szefem Wojskowego Sądu Rejonowego nr 1 w Warszawie. W stołecznym WSR Hryckowian dopuścił się największej liczby zbrodni sądowych. Było ich co najmniej 16.

15 marca 1948 r., jako przewodniczący składu sędziowskiego WSR w Warszawie, razem z sędzią Józefem Badeckim skazał na karę śmierci Witolda Pileckiego, Tadeusza Płużańskiego i Marię Szelągowską. W tym samym procesie wymierzył karę 8 lat więzienia Ryszardowi Jamontt-Krzywickiemu, adiutantowi gen. Augusta Emila Fieldorfa „Nila”.

Opinia o Hryckowianie z 1948 r.: Trafna ocena polityczna w podejściu do rozpoznawanych spraw. (...) Oddany idei władzy ludowej i ustrojowi ludowemu. Stosunek do Związku Radzieckiego i państw demokracji ludowej – pozytywny. Czynny politycznie i klasowo. Posiada ponadprzeciętny zasób wiedzy z zakresu nauk marksistowskich. W kolejnej służbowej opinii z 1949 r. czytamy: Wkłada ogromną pracę i wysiłki, by powierzony [mu] sąd stosował właściwą politykę karną w zwalczaniu przestępstw niebezpiecznych w okresie odbudowy Państwa. Często prowadził bardzo ważne procesy polityczne, które wymagały ogromnego wkładu pracy i umiejętności w ich przeprowadzaniu. Przez to położył wybitne zasługi w ugruntowanie demokracji ludowej w Polsce.

Jego żona, Stanisława Hryckowian (z domu Kurakiewicz), wcześniej nazywała się Wierzbicka – po pierwszym mężu. Urodziła się w 1913 r. w Mandżurii, gdzie jej ojciec budował kolej Transsyberyjską. Przez trzy lata niemieckiej okupacji – jako „Chinka” i „Tamara” – narażała życie u boku gen. Fieldorfa. „Nil”, na lewych papierach kolejarza Walentego Gdanickiego, zamieszkał u niej przy ul. Kazimierzowskiej 81 w Warszawie pod koniec 1942 r. Przez ręce Stanisławy Wierzbickiej przechodziły ważne dokumenty niepodległościowej konspiracji, np. statut i instrukcja dla organizacji „NIE” („Niepodległość”), którą generał tworzył od połowy 1943 r., przygotowując AK na wejście do Polski Sowietów. Za zasługi dla Państwa Podziemnego została odznaczona Krzyżem Virtuti Militari. Jan Hryckowian poznał Stanisławę Kurakiewicz jeszcze w przedwojennym Wilnie. Pobrali się na początku lat 50., już po zwolnieniu go z wojska. „Nie mógł być wykorzystany w służbie sprawiedliwości Odrodzonego Wojska Polskiego. (…) Związany ze środowiskiem wrogim” – napisał w uzasadnieniu Wydział Personalny Komitetu Warszawskiego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej.

Ona pracowała w Administracji Domów Mieszkalnych, on został adwokatem. W 1953 r. bronił m.in. siostry Walerii Niklewskiej ze Zgromadzenia Sióstr Służebniczek w słynnym procesie biskupa kieleckiego Czesława Kaczmarka. Trzy lata później prokurator Naczelnej Prokuratury Wojskowej, badający możliwość rehabilitacji skazanych, napisał: Odnośnie do obrońców w sprawie tej słusznie biskup Kaczmarek powiedział, że oskarżeni bali się bardziej swoich obrońców aniżeli prokuratora i że obrońcy współdziałali z organami B[ezpieczeństwa] P[ublicznego].

Jan Hryckowian zmarł w 1975 r. nigdy nieosądzony za swoje zbrodnie.

Stanisław Płużański

 

zobacz też: Witold Pilecki

 

Hryckowian Jan
bestie
Projekt i realizacja: Laboratorium Artystyczne | Oprogramowanie: Black Wolf CMS