Funkcjonariusz Urzędu Bezpieczeństwa, lekarz więzienia przy ul . Rakowieckiej w Warszawie, mąż piosenkarki Wiery Gran.
Jako porucznik UB Kazimierz Jezierski uczestniczył w zamordowaniu bohaterskiego rotmistrza Witolda Pileckiego, który poszedł jako ochotnik do Auschwitz. Jest podpisany – jako por. dr hab. – pod protokołem wykonania wyroku śmierci z 25 maja 1948 r. w więzieniu mokotowskim w Warszawie. Towarzystwo ma doborowe. Na pierwszej pozycji figuruje naczelnik więzienia – por. Ryszard Mońko. Faktycznie był zastępcą naczelnika – Alojzego Grabickiego. Na trzeciej – ks. Wincenty Martusiewicz. Strzelał Piotr Śmietański – dowódca jednoosobowego plutonu egzekucyjnego. I tu jedna ciekawostka – Pilecki w czasie wojny używał pseudonimu Jezierski. To potworny chichot historii.
Prawie dwa lata później, 1 marca 1951 r., Kazimierz Jezierski, już jako kapitan, był obecny przy egzekucji członków IV Zarządu WiN. Od strzału w tył głowy zginęli: Łukasz Ciepliński, Adam Lazarowicz, Mieczysław Kawalec, Józef Rzepka, Franciszek Błażej, Józef Batory, Karol Chmiel. Tym razem strzelał następca Śmietańskiego, kolejny kat Mokotowa – Aleksander Drej.
Ponad rok później, 7 czerwca 1952 r., także na Rakowieckiej, brał udział w mordzie na Karolu Sęku, komendancie Okręgu Podlaskiego Narodowego Zjednoczenia Wojskowego. Na śmierć skazał go sędzia Stefan Michnik, który, po odmowie ekstradycji przez Szwecję, do końca życia będzie sobie spokojnie żył w Uppsali pod Sztokholmem.
Jan Sęk już dawno usiłować odnaleźć Kazimierza Jezierskiego. Dowiedział się, że lekarz wyemigrował do USA, ma szeroką praktykę w stanie New Jersey – napisała dziennikarka Małgorzata Szejnert (Śród żywych trupów, Londyn 1990).
Jego żoną była Wiera Gran. W tekście Justyny Daniluk czytamy: Czy istnieje prawda o Wierze Gran? w „Dzienniku Polskim”: Z ogarniętej pożogą wojenną Warszawy wywiózł ją Kazimierz Jezierski, syn lekarza jej matki, który niejako „przejął” opiekę nad nią po śmierci ojca. (...) Pojechali. Na wschód, do Lwowa. Kazik zrobił z niej swoją żonę. Żyli jak małżeństwo. Później niejednokrotnie ratował jej życie. Nigdy nie dziękowała, w końcu dostał to, co chciał – ją, na paręnaście ładnych lat. We Lwowie została zaangażowana do Klubu Artystów. Pracowała. Większość aktorów, których wojna zastała na wschodzie, pracowała na chwałę powstającej potęgi Związku Sowieckiego. Były to w dużej mierze tendencyjne występy, prosowieckie.
Ale w warszawskim getcie pozostała jej matka i siostry: Wiera, szalejąca z rozpaczy i ze zmartwienia, wróciła z Jezierskim do Warszawy – tam zapłaciła, żeby wejść do getta. Była z matką. Powodziło jej się dobrze, była tamtejszą gwiazdą – żydowską, ale gwiazdą. I dalej: Z getta w ostatniej chwili wyciągnął ją Jezierski, który sam, chociaż też był Żydem (co do końca życia ukrywał), to funkcjonował jako aryjczyk, na legalnych papierach. Wywiózł ją do Babic, gdzie została do końca wojny – osowiała, nieswoja, z przefarbowanymi na blond włosami, odmieniona. Nie mogła nigdzie wychodzić, za dużo ludzi pamiętało piękną Wierę Gran. Matka i siostry zginęły w Treblince.
Kazimierz Jezierski, ubecki lekarz, mąż Wiery Gran, zmarł w 1994 r. w Podkowie Leśnej.
Wiera Gran zaś zmarła w 2007 r. w Paryżu.
Stanisław Płużański
zobacz też: Łukasz Ciepliński; Witold Pilecki