Urodzony w 1925 r. w Ostrowcu Świętokrzyskim, kapitan Urzędu Bezpieczeństwa.
Jerzy Kędziora po wrześniu 1939 r. przebywał we Lwowie, gdzie skończył trzy klasy gimnazjum, miał obywatelstwo sowieckie. Od czerwca 1943 r. służył w Gwardii Ludowej (ps. „Stefan”), a od stycznia 1945 r. w Armii Ludowej (ps. „Francuz”).
Współpracownikiem Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego został w lutym 1945 r., a pracownikiem w maju tego roku. Do grudnia 1947 r. brał udział w walce z bandami i reakcyjnym podziemiem. Oprócz tego ukończył dwuletnią Szkołę Komitetu ds. Bezpieczeństwa Publicznego. W MBP doszedł do funkcji kierownika sekcji śledczej.
Kędziora był głównym śledczym w sprawie mjr. Hieronima Dekutowskiego „Zapory”, dowódcą legendarnego oddziału partyzanckiego z Lubelszczyzny. Prowadził ją razem z Eugeniuszem Chimczakiem. Tak znęcali się nad Dekutowskim, że w wieku 30 lat wyglądał jak starzec, miał połamane kości i wybite zęby. „Zaporę” rozstrzelano 7 marca 1949 r. Gołębiewski – inspektor Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość (wcześniej Armia Krajowa i Delegatura Sił Zbrojnych na Kraj) na Zamojszczyźnie – to kolejna ofiara Kędziory. Ułaskawiony ostatecznie przez Bieruta (wyrok zamieniony na dożywocie).
Jerzy Kędziora katował też wielu innych, np. Edwarda Bzymka-Strzałkowkiego, oficera wywiadu i kontrwywiadu Okręgu Kraków Związku Walki Zbrojnej-Armii Krajowej, po 1945 r. szefa Brygad Wywiadowczych DSZ–WiN (opracowywał i przekazywał Rządowi RP na Uchodźstwie miesięczne sprawozdania o sytuacji w kraju). Skazanemu na trzykrotną karę śmierci we wrześniu 1947 r. w tzw. procesie krakowskim WiN i Polskiego Stronnictwa Ludowego, złagodzono następnie wyrok do 15 lat. Z więzienia wyszedł w sierpniu 1956 r.
W tej samej sprawie Kędziora przesłuchiwał prezesa II Zarządu WiN, Franciszka Niepokólczyckiego, skazanego na trzykrotną karę śmierci. Po zmianie kary na dożywocie na wolność wypuszczono go w grudniu 1956 r. Kolejną ofiarę Kędziory, Władysława Jedlińskiego, oficera wywiadu AK, a po wojnie kierownika sieci informacyjnej IV Zarządu Głównego WiN–u, Wojskowy Sąd Garnizonowy w Warszawie 15 lipca 1955 r. skazał na dożywocie. Z więzienia mokotowskiego został warunkowo zwolniony w grudniu 1957 r.
Jerzy Kędziora należał również do Grupy Specjalnej MBP – tajnej komórki powołanej latem 1948 r., przekształconej następnie w X Departament, który zajmował się sprawami szczególnymi – „oczyszczaniem” szeregów Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej z agentów i prowokatorów. Grupa działała w tajnym więzieniu (kryptonim „Spacer”) w Miedzeszynie pod Warszawą.
W 1955 r., na fali „odwilży”, oskarżono go, że podczas przesłuchań ciężko pobił Wacława Dobrzyńskiego (w czasie niemieckiej okupacji oficera Sztabu Głównego AL, przed aresztowaniem naczelnika wydziału w IV Departamencie MBP), w wyniku czego Dobrzyński zmarł. 13 lipca 1955 r. zwolniono go z MBP. Następnie wyrokiem z 2 stycznia 1956 r. Sąd Wojewódzki dla m.st. Warszawy skazał Kędziorę na trzy lata więzienia. W areszcie spędził jednak kilka miesięcy.
Jerzy Kędziora, w III RP znów stanął przed sądem. Proces został jednak zawieszony ze względu na śmierć wszystkich jego ofiar. Kiedy zaprotestował przeciwko temu Wacław Sikorski, AK-owiec który był przesłuchiwany przez Kędziorę, sprawa była kontynuowana.
Sikorski wspomina: – Mój śledczy, którego nazwiska nie znam, przesłuchiwał mnie 2–3 razy w tygodniu. Mówił mi: „Podpisz pismo, bo przyjdzie tu kpt. Kędziora, któremu nikt nigdy nie odmówił podpisu. Odbije ci nerki i zdechniesz w więzieniu. Gdy kolejny raz nie chciałem podpisywać, śledczy zwrócił się do strażnika: „Poproście kpt. Kędziorę”. Do pokoju wszedł człowiek w mundurze, w oficerkach. Miał w ręku jakiś drąg (potem przynosił coś gumowego).[…] Podszedł do mnie bliżej i spytał: „Podpiszesz?” Ja na to, że nie. Wtedy zaczął mnie kopać w lewy pośladek. „Podpiszesz?” Nie. Otwartą ręką huknął mnie w lewe ucho. O tu – Sikorski pokazuje aparat słuchowy. – To jest po panu Kędziorze. Innym razem tak rąbnął mnie w tył głowy, że upadłem nosem na ścianę. Do dziś mam uszkodzoną przegrodę nosa. Sikorski mówił dalej: Straszono mnie, że jeśli nie podpiszę dokumentu kończącego śledztwo, znów będę miał do czynienia z Kędziorą. Innym razem usłyszał: „Ty jesteś ch..., a nie oficer. Wyrok to ja tutaj piszę, a w sądzie ci tylko odczytają. Dostaniesz KS [przyp. red. – karę śmierci]”.
Sąd Rejonowy dla Warszawy Mokotowa uznał, że sprawa wymaga wiedzy historycznej i nie jest kompetentny, aby ją właściwie ocenić. Poproszony o rozpatrzenie sprawy Sąd Okręgowy odmówił, twierdząc, że oskarżony nie jest osobą znaną i nie budzi zainteresowania opinii publicznej.
Kędziora i jego obrońca domagali się umorzenia sprawy ze względu na przedawnienie. Ostatecznie sąd III RP skazał Jerzego Kędziorę, w styczniu 2012 r. – za znęcanie się w stalinowskim śledztwie nad AK-owcami – na cztery lata więzienia bez zawieszenia. Sąd wyższej instancji obniżył „ze względów humanitarnych” wyrok do 3 lat. Natomiast Sąd Najwyższy najpierw wstrzymał wykonanie kary, ale ostatecznie odrzucił kasację Kędziory.
Stanisław Płużański
zobacz też: Hieronim Dekutowski
źródło: Gazeta Polska VD