Żołnierze
Wyklęci-niezłomni
100
bestie

Turczyńscy Władysław i Kazimierz

Bracia, funkcjonariusze UB.

Obaj bracia pracowali w więzieniu przy ul. Rakowieckiej w Warszawie, gdzie zamordowano w czasach stalinowskich około 300 żołnierzy niepodległości.

Władysław Turczyński woził zamordowanych na „Łączkę”, gdzie byli bezimiennie zrzucani do dołów śmierci. Jego brat, Kazimierz, brutalnie przesłuchiwał więźniów, w tym komandora Stanisława Mieszkowskiego.

W latach 1949-1952 Kazimierz Turczyński wraz z Marianem Popiołkiem, Zbigniewem Krauze oraz Czesławem Świstkiem znęcał się nad oficerami II RP i Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie, oskarżonymi o „spisek w wojsku”. Turczyński, był funkcjonariuszem wojskowej bezpieki - zbrodniczej Informacji Wojskowej. To właśnie on jest podpisany pod dokumentem z 12 kwietnia 1956 roku wskazującym na „Łączkę” jako miejsce, gdzie zrzucano i zakopywano zwłoki.

Czytamy w nim: „Od 1945 r. wywożono zwłoki na Służew, a od połowy 1948 roku – na Powązki Komunalne”. Turczyński od lat nie żyje, ale jego pismo, odnalezione przez IPN, pozwoliło rozpocząć ekshumacje na Powązkach. „Kpt. Turczyński w latach 1950-52, pracując w GZI w charakterze oficera śledczego, uczestniczył w prowadzeniu śledztwa przeciwko podejrzanym o przynależność do spisku w wojsku: kmdr. Mieszkowskiemu, gen. Mossorowi, ppłk. Pisarczukowi. Wszystkich trzech aresztowanych przesłuchiwał „konwejerem” ze „stójkami”, groził im pozbawieniem życia, lżył ich wulgarnymi słowami. Szczególnie dręczył gen. Mossora, który m. in. w związku z tym usiłował popełnić samobójstwo” – czytamy w raporcie Komisji Mazura, powołanej do zbadania odpowiedzialności m. in. funkcjonariuszy Głównego Zarządu Informacji WP za łamanie socjalistycznej praworządności.

W raporcie znajdujemy usprawiedliwienie brutalnego śledczego: „Należy jednak zaznaczyć, że Turczyński w tym czasie miał 20 lat, do pracy tej został zaangażowany, będąc jeszcze na praktyce po ukończeniu szkoły oficerskiej. Wymienieni trzej oficerowie zostali skazani: kmdr Mieszkowski na karę śmierci (wyrok wykonano), gen. Mossor i ppłk Pisarczuk - na dożywotnie więzienie. Wszyscy zostali zrehabilitowani”. Jakie były wnioski komisji: „Turczyński Kazimierz, kpt. - nie powinien pracować w aparacie polit. WP”. Tak jak Kazimierz Turczyński, pozostali „śledzie” też nie ponieśli żadnych konsekwencji karnych. Na podstawie raportu Mazura zostali zdegradowani albo - w najgorszym razie - zwolnieni ze służby.

W III RP raport Mazura stał się jednym z ważniejszych materiałów dowodowych przeciwko Kazimierzowi Turczyńskiemu. W 2007 roku był sądzony razem z trzema wyżej wymienionymi „śledziami”: Marianem Popiołkiem, Zbigniewem Krauze oraz Czesławem Świstkiem. W IPN-owskim akcie oskarżenia czytamy, że Kazimierz Turczyński, jak i pozostali śledczy, przez stosowanie brutalnych metod, doprowadzili swoje ofiary do „całkowitego wyczerpania zarówno psychicznego, jak i fizycznego, w celu zmuszenia do przyznania się do udziału w dywersyjno-szpiegowskiej organizacji działającej w Wojsku Polskim, do uczestniczenia w działalności agenturalnej na rzecz państw zachodnich oraz do składania wyjaśnień zgodnych z koncepcją prowadzonego przeciw nim śledztwa”. Ich czyny zostały zakwalifikowane jako zbrodnie komunistyczne i zbrodnie przeciwko ludzkości, które nie ulegają przedawnieniu. W ramach „niedozwolonych metod śledczych” Turczyński i koledzy stosowali „konwejer” (ciągnące się przez wiele dób przesłuchania z pozbawianiem snu i jedzenia), wsadzali przesłuchiwanych do karceru, lżyli wulgarnymi słowami, grozili śmiercią i represjami wobec rodziny.

Proces „śledzi” opierał się - prócz zeznań ofiar i świadków oraz raportu Mazura - na protokołach przesłuchań podpisanych przez oskarżonych i ich meldunkach. Oskarżeni, wspierani przez adwokatów, wnosili o utajnienie rozpraw, ponieważ stresowała ich obecność mediów. Do winy oczywiście się nie przyznawali, żadnego przymusu nie stosowali, a nawet o nim nie słyszeli. Oskarżający prokurator IPN Piotr Dąbrowski domagał się dla Kazimierza Turczyńskiego i pozostałych śledczych kar bezwzględnego więzienia od dwóch lat do trzech i pół roku. Odrzucił ich twierdzenia, że byli młodzi i nie wiedzieli, w jakim procederze biorą udział: „Stosując represje mieli świadomość, że pokrzywdzeni wywodzą się z II RP i PSZ na Zachodzie i to jest powodem ich prześladowań. Nikt nie zmuszał ich do znęcania się nad przesłuchiwanymi, a Turczyński i Świstek wykazywali nawet własną inicjatywę”.
Sąd potwierdził zarzuty oskarżenia, uznając, że w śledztwie w sprawie „spisku w wojsku” oskarżeni nie prowadzili - jak twierdzili – „kulturalnych rozmów z osadzonymi”. I co prawda doznali dziś amnezji w związku z grożącą im karą (do pięciu lat więzienia), ale dowody ich winy pozostały. Dostali wyroki od 14 miesięcy do dwóch lat pozbawienia wolności, ale sąd zawiesił wykonywanie wszystkich kar ze względu na ich niekaralność, podeszły wiek i to, że od popełnienia przestępstwa minęło ponad 55 lat.

Stanisław Płużański

 

zobacz też: Stanisław Mieszkowski

Turczyńscy Władysław i Kazimierz
bestie
Projekt i realizacja: Laboratorium Artystyczne | Oprogramowanie: Black Wolf CMS