Urodzony w 1908 roku, wiceprokurator Generalnej Prokuratury PRL, oskarżyciel w procesach politycznych.
Pochodził z zamożnej, żydowskiej rodziny kupieckiej. W II RP skończył prawo na Uniwersytecie Warszawskim. Podobno biegle władał rosyjskim i niemieckim. Przed wybuchem wojny sprzedał majątek, pieniądze lokując w szwajcarskich bankach. Po agresji ZSRS na Polskę został prokuratorem we Lwowie. Prokuratorem pozostał również po wojnie. Pracował w Departamencie Specjalnym Generalnej Prokuratury.
22 października 1951 roku podpisał (przygotowany przez Kazimierza Górskiego) akt oskarżenia w sprawie gen. Fieldorfa (generał brygady Wojska Polskiego, organizator i dowódca Kedywu Armii Krajowej, zastępca Komendanta Głównego AK). Wajsblech był również ostatnią osobą, która przesłuchiwała generała (25 lipca 1951 r.). Kilka miesięcy później oskarżał generała przed Sądem Wojewódzkim w Warszawie.
W raporcie komisji powołanej w 1956 roku \"dla zbadania przejawów łamania praworządności przez pracowników Generalnej Prokuratury i Prokuratury m. st. Warszawy\" czytamy: \"Spośród prokuratorów zatrudnionych w Departamencie Specjalnym [departament sprawował nadzór nad śledztwami prowadzonymi przez MBP i Wydziałami Specjalnymi w prokuraturach wojewódzkich] w sposób szczególnie negatywny wyróżnił się Benjamin Wajsblech. Wykazując dużą gorliwość w wykonywaniu często niepraworządnych poleceń kierownictwa oraz bezkompromisowość i bezwzględność wobec aresztowanych, obrońców, a nawet świadków, zyskał sobie u Podlaskiego [Henryk Podlaski, wspomniany zastępca Prokuratora Generalnego PRL] opinię jednego z najlepszych i najbardziej zaufanych prokuratorów. Opinia ta przyczyniła się do powierzenia Wajsblechowi nadzoru nad takiego rodzaju sprawami, w których osiągnięcie pozytywnego wyniku dla oskarżenia w dużej mierze zależało od stosowania niedozwolonych metod w śledztwie\". Wajsblechowi zarzucono:
W 1957 roku Wajsblech został zwolniony z prokuratury. Zła opinia nie przeszkodziła mu jednak zostać radcą prawnym. Zmarł przez nikogo nie niepokojony w 1991 roku w Warszawie.
Stanisław Płużański