Urodzony w 1905 roku w Jarosławiu pod Moskwą, Rosjanin, funkcjonariusz sowieckich służb bezpieczeństwa, pułkownik Wojska Polskiego, szef Głównego Zarządu Informacji WP, zięć gen. Karola Świerczewskiego.
Pochodził z rodziny chłopskiej. Pracę w sowieckich organach bezpieczeństwa rozpoczął w 1922. Jego specjalnością był kontrwywiad i wywiad wojskowy. Po ataku Niemiec na ZSRR kierował różnymi strukturami NKWD. W 1943 roku wstąpił do nowo powołanego Głównego Zarządu Kontrwywiadu (SMIERSZ). W stopniu podpułkownika służył w strukturach frontowych.
W maju 1944 roku oddelegowany do Wojska Polskiego w ZSRR. W stopniu pułkownika WP został zastępcą szefa Wydziału Informacji 1 Armii Wojska Polskiego. Po zakończeniu działań wojennych szef Oddziału Informacji Okręgu Wojskowego nr 2 w Bydgoszczy. Organizator wielu czystek i prowokacji w WP.
We wrześniu 1946 roku trafił do centrali Głównego Zarządu Informacji Wojska Polskiego i został zastępcą szefa Stefana Kuhla. Od czerwca 1950 roku do 21 grudnia 1953 roku pełnił obowiązki szefa GZI WP/MON. Bezpośrednio odpowiedzialny za masowe aresztowania i procesy w kadrze oficerskiej wojska.
Wśród aresztowanych był płk Stanisława Dzida. Jerzy Poksiński tak opisał śledztwo w jego sprawie: „popełnił samobójstwo w celi 23 lipca 1954 r. o godz. 8.30. Akcja reanimacyjna prowadzona z udziałem lekarza nie dała rezultatu. Dzida przebywał w areszcie GZI WP od 5 grudnia 1952 r. Kilka dni po aresztowaniu, po „konwejerze”, złożył protokolarne zeznanie, w którym przyznał się do rzekomej działalności szpiegowskiej w Moskwie prowadzonej wraz z ppłk. Gerhardem i mjr. Żurawskim. 15 lipca 1954 r., podczas jednego z przesłuchań, mających na celu wyjaśnienie wątpliwych momentów i sprzeczności w jego zeznaniach, płk Dzida oświadczył, że szpiegiem nie był i że dotychczasowe jego zeznania nie są prawdziwe. Mówiąc to – płakał. Silnie wzburzony, zaklinał, że jest niewinny. Wspominał, iż nosił się z zamiarem samobójstwa, doprowadzony do tego kłamstwami podawanymi w śledztwie. Jednak wieczorem zgłosił się do oficera śledczego i odwołał wszystko to, co powiedział rano, oświadczając przy tym, że jest szpiegiem francuskim. Przez kilka następnych dni gen. Zarakowski, ppłk Humer i płk Frenkiel usiłowali podczas przesłuchań ustalić stan faktyczny. Psychiczny stan aresztowanego oficera musiał budzić poważne wątpliwości, skoro 20 lipca płk dr Bogusławski, neurolog, przeprowadził w obecności gen. Zarakowskiego, płk. Kochana i ppłk. Humera badania lekarskie. Po półtoragodzinnej obserwacji lekarz orzekł, iż poza roztrzęsieniem nerwowym, normalnym w tej sytuacji, nie dopatrzył się u aresztowanego objawów choroby psychicznej lub innych zakłóceń równowagi. Na podstawie tej opinii 21 lipca 1954 r. przystąpiono do przesłuchania. Brali w nim udział: gen. Zarakowski, płk Frenkiel, płk Kochan i ppłk Humer. Składane zeznania nie były logiczne. Najpierw płk Dzida oświadczył, iż nie jest szpiegiem, aby wkrótce powiedzieć, iż jest przestępcą, i powtarzał zeznania złożone podczas śledztwa. Dwa dni później powziął decyzję o samobójstwie. Miał być wkrótce zwolniony. Niestety tego nie doczekał. 4 grudnia Ochab referował wśród innych spraw grupy Komara również ustalenia komisji w kwestii samobójczej śmierci płk. Dzidy. Stwierdził on, iż nie było żadnych podstaw do oskarżania go o działalność szpiegowską i dywersyjną”.
Dmitrij Wozniesieński w 1954 roku został odwołany z Polski do Związku Sowieckiego, gdzie został aresztowany i odbywał karę więzienia za represje wobec polskich oficerów.
Stanisław Płużański