Żołnierze
Wyklęci-niezłomni
100
bestie

Wybraniec Mieczysław

Urodzony w 1925 roku w Bzowie (powiat krasnostawski), funkcjonariusz UB.

Syn handlowca, żołnierza Legionów Piłsudskiego, w czasie wojny wstąpił do Gwardii Ludowej. W 1945 roku, po ucieczce z wojska złapany przez NKWD, rozpoczął pracę w Powiatowym Urzędzie Bezpieczeństwa Publicznego w Zamościu (najpierw jako wartownik, wkrótce „oficer” śledczy). Strach wzbudzał samym wyglądem (był potężnie zbudowany).

W okresie od sierpnia do listopada 1946 roku bezprawnie aresztował i przetrzymywał w nieludzkich warunkach (zamiast dozwolonych prawem 48 godzin nawet przez pół roku, bez przedstawienia nakazu zatrzymania i zarzutów) 23 AK-owców i WiN-owców oraz osoby, które miały im pomagać.

Z akt IPN: „Mieczysław W. w trakcie wielogodzinnych przesłuchań, często prowadzonych w porze nocnej, w celu wymuszenia żądanych wyjaśnień i przyznania się do nie popełnionych przestępstw, znęcał się fizycznie i psychicznie nad pokrzywdzonymi, groził im pozbawieniem życia (między innymi przy użyciu służbowego pistoletu „TT”), bił po całym ciele rękoma, drewnianą i drucianą pałką i kopał obutymi nogami. (...) W przypadku czterech pokrzywdzonych tortury przeprowadzał z użyciem prądu elektrycznego”. Śledczy uderzał ich ponadto kolbą karabinu i wyrywał paznokcie u rąk.

Z zeznań świadków wynikało, że Wybraniec wielokrotnie wykonywał na więźniach wyroki śmierci, ale prokuratorzy nie znaleźli na to wystarczających dowodów. W 1946 roku zabił m. in. niepełnoletniego AK-owca Leonarda Kalmusa. Wcześniej aresztował go i brutalnie przesłuchiwał. Kalmus został zamordowany mimo tego, że podczas rozprawy sądowej odwołał swoje zeznania stwierdzając, że zostały one wymuszone biciem. Przełożony z zamojskiego PUBP określił Wybrańca jako wzorowego służbistę, który „posiada zdolność wyciągania prawdziwych zeznań z zatwardziałych przestępców”. Wybraniec, przyznając się do pracy w UB: „zdarzyło się, że ręką uderzyłem przesłuchiwanego, kiedy zdenerwowałem się jego krętactwami”. Wynikało to pewnie z przemęczenia „oficera”, bo przecież w życiu nikogo nie skrzywdził, a nawet nie miał takiego zamiaru.

Wobec wrogów „ludu” był tak okrutny, że przełożeni zamknęli go w świetlicy (nie w celi) Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa w Lublinie. Stało się tak, ponieważ jeden z więźniów Wybrańca, podejrzany o współpracę z WiN, zmarł w czasie śledztwa (jako oficjalną wersję śmierci podano zawał serca).

W zamojskim UB Wybraniec pracował do 1947 roku, kiedy skierowano go do Szkoły Oficerskiej MBP w Łodzi, którą - po kilku miesiącach - ukończył jako chorąży (wcześniej przyjęty do bezpieki bez żadnego, nawet krótkiego przeszkolenia). Został starszym referentem UB we Włodawie; działał również w grupie operacyjnej Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego w Lublinie. W grudniu 1949 roku zwolniony, został „spółdzielcą”, obejmując kierownicze stanowiska m. in. w Powszechnej Wielobranżowej Spółdzielni Pracy, Wojewódzkiej Spółdzielni Mleczarskiej, Powszechnej Spółdzielni Spożywców. W tym czasie ukończył studia ekonomiczne na UMCS w Lublinie. Przed przejściem na emeryturę był zastępcą dyrektora w Wojewódzkim Przedsiębiorstwie Handlu Wewnętrznego w Zamościu.

W III RP stalinowski śledczy pierwszy raz trafił do więzienia w czerwcu 2001 roku. Spędził tam tylko 21 dni (sąd pozytywnie rozpatrzył jego zażalenie, motywowane złym stanem zdrowia), ale to wystarczyło, aby prokurator IPN mógł postawić mu zarzuty.

Przez dłuższy czas proces nie mógł się jednak rozpocząć, gdyż kat Zamojszczyzny ani razu nie pojawił się na sali sądowej, przedkładając zaświadczenia lekarskie, że jest chory (objawy niedokrwienia mózgu). W sprawie powołano kilka komisji lekarskich ale żadna nie potwierdziła, aby stan zdrowia podejrzanego wykluczał prowadzenie czynności procesowych z jego udziałem. W końcu jednak udało się doprowadzić kata Zamojszczyzny przed oblicze Temidy i skazać go.

Podczas, gdy sąd III RP rozpatrywał sprawę Wybrańca, kilka poszkodowanych przez niego osób przestało przyjeżdżać na rozprawy, kilka zmarło. Niektórzy odeszli już wcześniej, jak np. Aleksander Panas w 1978 roku, którego choroba była wynikiem „badań” byłego stalinowskiego śledczego. Wyroku doczekał tylko jeden z maltretowanych przez Mieczysława Wybrańca – Zygmunt Adamczuk. Wybraniec został w końcu skazany na 6 lat więzienia.

Stanisław Płużański

Wybraniec Mieczysław
bestie
Projekt i realizacja: Laboratorium Artystyczne | Oprogramowanie: Black Wolf CMS