Żołnierze wyklęci, żołnierze niezłomni
DLACZEGO POWINNISMY NAZYWAĆ ICH ŻOŁNIERZAMI WYKLĘTYMI - NIEZŁOMNYMI
Pamiętajmy, że to przede wszystkim polscy żołnierze, z orzełkiem na czapce, często ryngrafem na piersi, czyli Bogiem w sercu. Ci, którzy walkę o Ojczyznę rozpoczęli nie w 1944/45 r., razem z opanowywaniem naszego kraju przez drugiego, sowieckiego okupanta, tylko na ogół już we wrześniu 1939 r. w wojnie obronnej przeciw Niemcom i Sowietom. Wielu przystąpiło do struktur konspiracyjnych w czasie okupacji niemieckiej. Wtedy składali przysięgę na wierność Rzeczpospolitej, a wartości „Bóg, Honor, Ojczyzna” Niezłomnie bronili do końca.
Widząc, że Polska nie została wyzwolona przez Armię Czerwoną i służby specjalne NKWD kontynuowali walkę o wolność i niepodległość. Dlatego trudno przyjąć, że wojna dla Polski skończyła się w maju 1945 r. razem z kapitulacją hitlerowskich Niemiec. Jeśli zgodzimy się z tą tezą, przekreślamy ideę i czyn Żołnierzy Wyklętych/Niezłomnych. W wielu rejonach okupowanej przez Stalina Polski wojna trwała jeszcze przez lata. A były miejsca, szczególnie w latach 1945-47, gdzie partyzanci byli jedynymi panami terenu. Myli się również ten, który uzna, że głównym celem tej wojny była chęć ratowania siebie, przeżycia. Polscy żołnierze przede wszystkim chronili polską ludność przed sowieckim terrorem – mordami, grabieżami, gwałtami. Byli to zatem żołnierze dwóch okupacji i dwóch konspiracji: antyniemieckiej i antysowieckiej.
PRZEKRÓJ PRZEDWOJENNEJ POLSKI
Dlatego nazywamy ich Niezłomnymi, bo nie dali się złamać czerwonemu najeźdźcy – czy to trwając na posterunku w lesie, czy zachowując godną postawę w śledztwie. A przyszło im walczyć w wyjątkowo trudnej, można powiedzieć beznadziejnej sytuacji, kiedy Polska została zdradzona przez sojuszników i oddana w łapy Stalina, a w starciu z wrogiem - potęgą sowieckiego imperium nie mieli żadnych szans. Nadzieje na wybuch III wojny światowej – konfliktu między Zachodem a Wschodem szybko prysły, a działania komunistów (powszechny terror, sfałszowane referendum 3Xtak w czerwcu 1946 r. i wyborów do Sejmu w styczniu 1947 r.) też nie pozostawiały złudzeń. Dodając do tego ogłaszane przez komunistów amnestie, które były pułapką, wielu z nich nie miało alternatywy: ujawnienie się oznaczało śmierć, a przynajmniej więzienie i represje. Ale, jak napisał prof. Henryk Elzenberg: "Wartość walki tkwi nie w szansach zwycięstwa sprawy, w imię której się ją podjęło, ale w wielkości tej sprawy".
Była to przede wszystkim wojna chłopska, którą historycy (prekursorem zdaje się być polsko-amerykański historyk prof. Marek Jan Chodakiewicz) coraz częściej nazywają ostatnim polskim powstaniem – powstaniem antysowieckim. Najbardziej jeśli chodzi o ideę, charakter, ale także zasięg terytorialny przypominającym powstanie styczniowe 1863 r. Powstanie Żołnierzy Wyklętych/Niezłomnych najsilniejsze było w Polsce centralnej, na Lubelszczyźnie, Białostocczyźnie, Mazowszu, Podlasiu, w łódzkim, czy rzeszowskim.
Z prawdą rozminie się także ten, który będzie utrzymywał, że Żołnierze Wyklęci to wyłącznie polska prawica. W szeregach II konspiracji niepodległościowej, prócz narodowców, chadeków i ludowców, byli piłsudczycy, czy socjaliści. Można śmiało powiedzieć, że to cały przekrój przedwojennej Polski, oczywiście z wyjątkiem komunistów, których miejsce w II Rzeczpospolitej było w więzieniu ze względu na wrogi stosunek do polskiego państwa.
„MY CHCEMY POLSKI POLSKIEJ”
1 marca 1951 r. komunistyczne władze zamordowały w więzieniu mokotowskim w Warszawie członków IV Zarządu Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość. Jego komendant płk Łukasz Ciepliński w grypsie z celi śmierci napisał: „Zrobili ze mnie zbrodniarza. Prawda jednak wkrótce zwycięży. Nad światem zapanuje idea Chrystusowa, Polska niepodległość – a człowiek pohańbioną godność ludzką – odzyska". Ciepliński miał rację. Prawda i idea Chrystusowa zwyciężają. Bo Żołnierze Wyklęci, którzy do końca pozostali Niezłomni, wracają do świadomości Polaków. Szatański plan komunistów, aby zatrzeć po nich wszystkie ślady, wymazać ich z historii, nie powiódł się. Dziś z wielkim prawdopodobieństwem możemy założyć, że dowódcy WiN spoczywają w dołach śmierci na „Łączce” stołecznych Powązek Wojskowych.
Nie tylko w grypsie komendanta WiN – organizacji będącej bezpośrednim kontynuatorem czynu i idei Armii Krajowej - kluczowe jest przesłanie o Zmartwychwstaniu Polski i Jej wiernych żołnierzy. Tak samo brzmiały ostatnie słowa innych bohaterów Niepodległej, skazanych przez Sowietów i ich polskich kolaborantów. Słowa przekazywane rodzinom, czy współwięźniom. Mówili, że umierają za wolną Polskę i za wiarę w Boga. W jednej z homilii ks. prał. Józef Maj z kościoła św. Katarzyny na warszawskim Służewie, gdzie komuna tak jak na „Łączce” ukryła ich w zbiorowych dołach, mówił: – Ich niezłomność bardzo często była podyktowana nie tylko walką o niepodległość, ale także wiarą w Boga i wiernością Jego prawom.
„My chcemy Polski suwerennej, Polski chrześcijańskiej, Polski – polskiej! (…) Tak jak walczyliśmy w lasach Wileńszczyzny czy na gruzach kochanej stolicy – Warszawy – z Niemcami, by świętej Ojczyźnie zerwać pęta niewoli, tak dziś do ostatniego legniemy, by wyrzucić precz z naszej Ojczyzny Sowietów. Święcie będziemy stać na straży wolności i suwerenności Polski i nie wyjdziemy dotąd z lasu, dopóki choć jeden Sowiet będzie deptał Polską Ziemię” - tak cel powojennej walki przedstawiał kpt. Władysław Łukasiuk „Młot”, dowódca 6. Wileńskiej Brygady AK, legenda Podlasia.
W Gdańsku ostatnim chwilom 17-letniej Danuty Siedzikówny z 5. Wileńskiej Brygady AK towarzyszył ks. Marian Prusak, ściągnięty przez ubeków z kościoła w Rumi. Dziś sanitariuszka „Inka" jest bohaterką młodzieży. Bo ona zachowała się jak trzeba – takie, ostatnie swoje słowa na tej ziemi, kazała przekazać babci.
IDEA WOLNOŚCI I NIEPODLEGŁOŚCI
„Dlatego więc piszę niniejszą petycję. By sumą kar wszystkich – mnie tylko karano. Bo choćby mi przyszło postradać me życie. Tak wolę – niż żyć wciąż, a w sercu mieć ranę" – pisał w wierszu „Dla Pana Pułkownika Różańskiego", ochotnik do KL Auschwitz rotmistrz Witold Pilecki (Mokotów, 14 maja 1947 r.). Bohaterski żołnierz, maltretowany w ubeckiej katowni przy ul. Rakowieckiej, do końca pozostał wierny Polsce i Bogu. Za te ideały oddał życie 25 maja 1948 r., zamordowany sowieckim strzałem w tył głowy przez kata Mokotowa ubeka Piotra Śmietańskiego. Mój Ojciec – bliski współpracownik i kurier Witolda do gen. Andersa – nieprzypadkowo nazywał swojego dowódcę „świętym polskiego patriotyzmu".
Rotmistrz Pilecki po 1945 r. nie walczył z bronią w ręku, prawdopodobnie ani jednego dnia nie spędził w lesie, ale prowadził walkę polityczną, metodami wywiadowczymi. A jednak mamy prawo, a nawet obowiązek nazywać go Żołnierzem Wyklętym/Niezłomnym – wyklętym przez komunistów, niezłomnym ze względu na postawę. Bo nie o charakter walki tu chodzi, ale o ideę pokonania sowieckiego okupanta w imię wolności i niepodległości Polski.
Podobnie Żołnierzem Wyklętym/Niezłomnym jest generał August Emil Fieldorf „Nil”, który po cudownym niemal uratowaniu z sowieckich łagrów wrócił do lubelskiej Polski – nie podjął dalszej walki, tylko chciał pracować, aby utrzymać rodzinę. Mógł uratować głowę (został powieszony), gdyby poszedł na współpracę...
Albo komandor Stanisław Mieszkowski, bohaterski obrońca polskiego wybrzeża we wrześniu 1939 r., który po powrocie w 1945 r. z niemieckich oflagów na kierownicze stanowiska w marynarce wojennej został ostatecznie skazany na śmierć, zamordowany i wyklęty aż do 1989 r. W śledztwie prowadzonym przez brutalną Informację Wojskową pozostał niezłomny.
„POLACY” Z NKWD?
Łącznie z ogólnopolską organizacją WiN, w latach 1944 – 1956 (końcem symbolicznym II konspiracji niepodległościowej jest zabicie w walce sierżanta Józefa Franczaka ps. „Lalek” 21 października 1963 r. w Majdanie Kozic Górnych na Lubelszczyźnie) o wolną Polskę walczyło ok. 200 tys. żołnierzy II Rzeczpospolitej w różnych formacjach podziemia – głównie zbrojnego. W Narodowych Siłach Zbrojnych, Narodowym Zjednoczeniu Wojskowym, Konspiracyjnym Wojsku Polskim, Ruchu Oporu Armii Krajowej, 5 i 6 Wileńskiej Brygadzie AK, Zgrupowaniu „Błyskawica” Józefa Kurasia, ps. „Ogień” i wielu innych, także w organizacjach młodzieżowych.
Ponad 20 tys. Żołnierzy Niezłomnych zginęło z bronią w ręku. Kolejne dziesiątki tysięcy trafiały do katowni NKWD, UB, Informacji Wojskowej, czy obozów pracy w sowieckiej Polsce, czy wywiezieni w głąb Związku Sowieckiego. Tych, którzy nie poddali się drugiemu, sowieckiemu okupantowi - dowódców i żołnierzy, kapłanów, działaczy politycznych, a także harcerzy i uczniów - czekały represje, wieloletnie wyroki i śmierć. Do 1955 r. spośród ponad 8 tys. orzeczonych kar śmierci wykonano ok. 4,5 tys.
Polska straciła nie tylko żołnierzy, ale elitę, kadrę przywódczą. W cywilu Żołnierze Wyklęci/Niezłomni byli gospodarzami, urzędnikami, inżynierami, prawnikami, artystami...
To nie są ofiary wojny domowej – jak często do dziś wmawiają nam następcy stalinowców. Bo po 1945 r. żadnej wojny domowej nie było, bo ona zakłada, że dwie strony konfliktu mają różne pomysły na Polskę, ale wspólny cel - Polskę właśnie. A tu mieliśmy nierówną walkę nielicznych w sumie niepodległościowców z wrogiem zewnętrznym – stalinowską Rosją i służącymi jej polskimi zdrajcami. Polscy żołnierze, szczególnie w pierwszej fazie tej polsko-sowieckiej wojny walczyli przede wszystkim z funkcjonariuszami NKWD, którzy nie byli Polakami - naszymi braćmi, tylko wrogami i okupantami.
CHRONIENI PRAWEM
Dziś walczymy o to, aby w końcu przestali być Żołnierzami Wyklętymi, byśmy mogli ich nazywać już tylko Żołnierzami Niezłomnymi. Aby przywrócić im należne miejsce w świadomości następnych pokoleń. Aby mogli spoczywać otoczeni czcią żołnierzy antykomunistycznego podziemia, żołnierzy II konspiracji niepodległościowej. Przede wszystkim niepodległa Rzeczpospolita musi wydobyć tysiące z nich ze wszystkich bezimiennych dołów śmierci na terenie całej Polski, a także dawnych Kresów RP.
Dziś Żołnierze Wyklęci - Niezłomni są chronieni prawem. Od 2011 r. obchodzimy powołany ustawą Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych, jako święto państwowe. Obchodzimy je głównie dzięki dwóm osobom – śp. prezydentowi RP Lechowi Kaczyńskiemu i śp. prezesowi Instytutu Pamięci Narodowej Januszowi Kurtyce. Obaj nie wrócili ze Smoleńska - z obchodów 70. rocznicy zbrodni katyńskiej.
Tadeusz Płużański
NARODOWE SIŁY ZBROJNE (NSZ)
była to konspiracyjna organizacja wojskowa, utworzona 20 IX 1942 z kilkunastu wcześniej działających struktur wojskowych o obliczu narodowym.
Pierwszym Dowódcą NSZ został płk Ignacy Oziewicz „Czesław”, „Czesławski”, „Netta”, „Jenczewski” (areszt. VI 1943 przez Gestapo), nast. płk dypl. Tadeusz Kurcyusz „Żegota”, „Mars” (do śmierci w IV 1944). Sztab NSZ został sformowany X 1942, wówczas też ustalono strukturę organizacyjną. Terytorialnie teren Polski podzielono na Inspektoraty (Obszary), w których skład nominalnie wchodziło XVII Okręgów. Struktura organizacyjna obejmowała także część Opolszczyzny, Śląsk Cieszyński i część Prus Wschodnich.
Dla potrzeb operacyjnych Okręgi łączono (po 2-4) w tzw. Grupy Operacyjne (Inspektoraty). Podstawową terytorialną jednostką organizacyjną był Powiat, w którego skład wchodziły Rejony i Placówki. Wojskowo NSZ dzieliły się na sekcje, drużyny, plutony, kompanie, bataliony, pułki i brygady.
Dowództwo NSZ było bardzo rozbudowane i nowocześnie zorganizowane, przez co NSZ należały nie tylko do największych organizacji konspiracyjnych w Polsce Podziemnej (IX 1943 liczyły ok. 73 tys. oficerów i żołnierzy, IV 1994 już ok. 90 tys.), ale i najlepiej funkcjonujących, dysponowały bowiem licznymi Szkołami Podchorążych (na potrzeby szkolenia wojskowego wydrukowano dwadzieścia kilka podręczników i nowoczesnych instrukcji, z których korzystały masowo także inne organizacje konspiracyjne).
Program polityczno-wojskowy NSZ zawarty został w Deklaracji (ujawnionej II 1943), która m.in. głosiła:
„NSZ są formacją ideowo-wojskową narodu Polskiego.
NSZ […] stawiają za swój pierwszy cel zdobycie granic zachodnich na odrze i Nissie Łużyckiej, jako naszych granic historycznych, jedynie i trwale zabezpieczających byt i rozwój Polski.
Do tego celu NSZ dążyć będą bezpośrednio i natychmiast po załamaniu się Niemiec po wypędzeniu okupantów kraju. Nasze granice wschodnie, ustalone traktatem ryskim, nie mogą podlegać dyskusji.
NSZ, stając na straży bezpieczeństwa i porządku odbudowującego się państwa, wystąpią zdecydowanie przeciw próbom uchwycenia władzy przez komunę oraz przeciw wszelkim elementom anarchii i terroru politycznego, niedopuszczającego do stanowienia przez Naród Polski o Jego ustroju i formie rządów. […]
W chwili obecnej NSZ poza pracami organizacyjno-wyszkoleniowymi, prowadzą walkę konspiracyjną z okupantem i likwidują dywersję komunistyczną. […]
Właściwy czas dla ogólnonarodowego powstania uwarunkowany będzie załamaniem potęgi militarnej Niemiec i musi być uzgodniony z naszymi aliantami.
NSZ dążą do scalenia akcji wojskowej w kraju pod rozkazami Komendanta Sił Zbrojnych w Kraju. […]”.
NSZ dysponowały licznymi oddziałami partyzanckimi, tworzonymi już od jesieni 1942. Główny ciężar walki zbrojnej i dywersji spoczywał na oddziałach Akcji Specjalnej (AS), z czasem tworzono też Oddziały Dyspozycyjne (OD), Oddziały Partyzanckie (OP) i oddziały Pogotowia Akcji Specjalnej (PAS). Do najważniejszych i najdłużej działających należały: por. Józefa Wyrwy „Starego”, por..kpt. Władysława Kołacińskiego „Żbika” i wachm. Tomasza Wójcika „Tarzana” na Kielecczyźnie; por./kpt. Henryka Figuro-Podhorskiego „Stepa”, por. Wacława Piotrkowskiego „Cichego” i ppor. Leona Cybulskiego „Znicza” na Lubelszczyźnie (były one podstawą powołania - w XI 1943 - 1. Pułku Legii Nadwiślańskiej Ziemi Lubelskiej, pod dow. mjr. Leonarda Zub-Zdanowicza „Zęba”); sierż. Stefana Kosobudzkiego „Sęka” i kpt. Jerzego Wojtkowskiego „Drzazgi" na Podlasiu; kpt. Antoniego Kozłowskiego „Białego” i por. Bolesława Kozłowskiego "Grota" na Białostocczyźnie.
Do najgłośniejszych akcji zbrojnych NSZ należało m. in. zdobycie 3,5 mln zł w Banku Emisyjnym w Częstochowie 20 IV 1943, likwidacja gen. Kurta Rennera, dowódcy 174 DP Wehrmachtu wraz ze sztabem 26 VIII 1943 (był to najwyższy rangą oficer niem., zlikwidowany przez polskie podziemie); uwolnienie oficerów Komendy XII Okręgu (Podlasie) z więzienia w Siedlcach (12 III 1944) i uwolnienie ok. 300-400 więźniów politycznych z więzienia w Łomży (ok. 20 VI 1944), likwidacja niemieckiej ekspedycji karno-likwidacyjnej pod Olesznem (26 VII 1944). Oddziały i jednostki NSZ występowały również wspólnie z oddziałami AK w akcjach dywersyjnych i zbrojnych, m.in. 24 IX 1943 pod Ujściem (pow. Biłgoraj); 23 VI 1944 w Czerwonym Borze (pow. Łomża), 2-3 IX 1944 pod Radoszycami; ponadto współdziałały z AK m.in. w akcji na gen. F. Kutscherę (II 1944), w akcjach likwidacyjnych, zaopatrzeniowych i pomocowych (np. w „Międzyorganizacyjnym Porozumieniu Więziennym”).
Na najwyższym poziomie profesjonalnym zorganizowany był wywiad NSZ, niezwykle wysoko oceniany przez siły bezpieczeństwa III Rzeszy, które uznawały, że jest on „organizacją ekskluzywną, grupującą wyłącznie Polaków bez zarzutu i utalentowanych”; raporty Gestapo stwierdzały, że „istnieje absolutna pewność, że ci młodzi idealiści pracują z całym zaangażowaniem a zdrada jest wykluczona”. Kontrwywiad niemiecki potwierdzał, że nowoczesne drukarnie NSZ "fałszują niemal wszystkie typy obowiązujących w GG dokumentów osobistych, osobistych tym materiałów Reichsfuehrera i jednostek wojskowych”.
Siatka wywiadowcza NSZ obejmowała, oprócz terenów polskich, także terytorium III Rzeszy.
Do szczególnych osiągnięć NSZ należała także propaganda, upowszechniająca ideę granicy na Odrze i Nysie Łużyckiej i konieczność całkowitej likwidacji Prus Wschodnich. Na szczeblu centralnym, w Okręgach i Powiatach wydawano sto kilkadziesiąt pism konspiracyjnych. Najważniejsze z nich wychodziły drukiem, w bogatej szacie graficznej i w kilkunastotysięcznym nakładzie („Szaniec”, „Wielka Polska”). NSZ jako jedyna organizacja konspiracyjna, wdawała pismo dla kapelanów wojskowych („Lux Mundi”) oraz specjalne wkładki tematyczne dla częściowo zniemczonej ludności polskiej na Mazurach.
7 III 1944 podpisana została umowa scaleniowa, dająca NSZ dość dużą autonomię w ramach AK. Dowódca NSZ został pełnomocnikiem Dowódcy AK ds. NSZ, oddziały NSZ zachowały prawo prowadzenia własnej propagandy i dalszego werbunku.
Pod koniec IV 1944 doszło do rozłamu w Dowództwie NSZ. Część przywódców politycznych i kadry wojskowej, wywodzących się z OW ZJ (i politycznie z grupy „Szańca”, kierowanej przez OP), po ujawnieniu korzystnych dla NSZ wytycznych Naczelnego Wodza, (ale zatajonych przez dowódcę AK). Oddziały partyzanckie NSZ brały udział w akcji „Burza”, często niezależnie od formalnego podporządkowania lokalnym dowódcom AK. Podobnie było w Powstaniu Warszawskim, w którym wszystkie jednostki uznały zwierzchnictwo komendanta Okręgu I (Warszawa) NSZ-AK, płk. S. Koiszewskiego „Topora” i wzięły udział w walkach. Do największych jednostek powstańczych, utworzonych przez NSZ, należało Zgrupowanie „Chrobry II” (Śródmieście) i Brygada Dyspozycyjno-Zmotoryzowana „Koło” (Stare Miasto). Ogółem w zwartych jednostkach NSZ wystawiły ok. 3,5 tys. żołnierzy, ponadto 1-1,5 tys. wzięło udział w walkach w rozproszonych grupach w różnych jednostkach AK (w tym w Puszczy Kampinoskiej i w Lasach Chojnowskich).
Rozkaz scaleniowy, mimo problemów organizacyjnych i rozłamu, lojalnie wykonała większość organizacji. Potwierdza to meldunek ostatniego dowódcy AK, gen. L. Okulickiego „Niedźwiadka” do Prezydenta RP z 26 X 1944: „Większość Okręgów NSZ podporządkowała się Komendantowi wyznaczonemu przez gen. Bora”.
Samodzielne NSZ utworzyły na Kielecczyźnie z działających tam oddziałów partyzanckich Brygadę Świętokrzyską (11 VIII 1944), liczącą ok. 800 żołnierzy i oficerów. Prowadziła ona walki z jednostkami niemieckimi oraz partyzantką komunistyczną (sowiecką i AL). W poł. I 1945 rozpoczęła ona marsz ewakuacyjny na Zachód, częściowo w porozumieniu z lokalnymi niem. dowódcami frontowymi i w stanie „niewojowania z Niemcami”. Pod koniec działań wojennych wzięła ona udział w walkach z Niemcami (po porozumieniu z oddziałami armii USA), wyzwalając m.in. obóz koncentracyjny w Holiszowie, ratując od zagłady kilkaset więzionych tam kobiet. Uwolniono również obóz dla robotników przymusowych w miejscowych zakładach zbrojeniowych (ok. 10 tys. ludzi).
Po upadku Powstania Warszawskiego w kręgach kierowniczych Stronnictwa Narodowego zapadła decyzja, że po rozwiązaniu AK zostanie powołana nowa organizacja, pod nazwą: Narodowe Zjednoczenie Wojskowe (Narodowy Związek Zbrojny). Jej formowanie rozpoczęło się od II 1945. Równolegle do pocz. 1946 trwały lokalne struktury NSZ-ONR, ponadto istniało dużo grup i oddziałów, posługujących się nazwą NSZ, choć nie były formalnie podporządkowane ośrodkom centralnym SN czy Organizacji Polskiej.
NSZ oskarżane były w okresie powojennym (głównie przez propagandę komunistyczną) o mordowanie Żydów, kolaborację z Niemcami i rozpętanie tzw. „wojny domowej” w podziemiu. Dostępne obecnie dokumenty oraz badania, prowadzone po 1989, nie potwierdzają tych zarzutów. Raport Gestapo (sporządzony na przełomie 1944/1945) stwierdzał, że „Wielkim celem politycznym Obozu Narodowego a w tym i NSZ jest walka o niepodległość Polski [...].
NSZ rozwinęły swą wojskową organizację prawie na całe terytorium byłego państwa polskiego, szczególnie jednak skoncentrowane były na lewym brzegu Wisły. Ich bataliony i samodzielne kompanie stanowiły najistotniejsze siły powstańcze obok AK. Szeregi NSZ składają się z żołnierzy wyszkolonych w oparciu o jasne, idealistyczne podstawy, którzy albo przed wojną działali w jednej z grup narodowych, albo politycznie i bojowo sprawdzili się w czasie tragedii września 1939 r. lub w podziemnej walce z Niemcami”.
Organizacje konspiracyjne (Zrzeszenie WiN) brały NSZ w obronę przed zarzutami propagandy komunistycznej: „[...] propagandę, jaka się rozwinęła dookoła NSZ w ostatnich zwłaszcza miesiącach uważamy za zaciemnianie rzeczywistości i za szkodzenie nie jakiejś grupie politycznej, ale całemu narodowi. W obawie zarzutu reakcji nikt prawdy nie bierze w obronę. Tymczasem należy z całą stanowczością stwierdzić w obronie dobrego imienia Polski: nieprawdą jest, że NSZ współpracował z Niemcami. [...] Dziś propaganda komunistyczna wychodząc z założenia (hitlerowskiego), że kto jest przeciwko nim jest hitlerowcem, snuje bajki o współpracy NSZ – no i AK z Niemcami [...]”. („Agencja Prasowa” nr 7, z 15 XII 1945).
Leszek Żebrowski
ANTYKOMUNISTYCZNA KONSPIRACJA MŁODZIEŻOWA
Młodzież stanowiła ważną część powojennego podziemia niepodległościowego. Młodzi ludzie licznie zasilali formacje poakowskie, a także grupy związane z nurtem narodowym. W oddziałach partyzanckich walczyli ramię w ramię z osobami dorosłymi, posiadającymi dłuższe doświadczenie konspiracyjne. Młodzi Polacy zakładali też własne organizacje podziemne. Choć brakuje bezpośredniego strukturalnego powiązania tajnych organizacji młodzieżowych z podziemiem zbrojnym, to jednak zauważalny jest mechanizm poszukiwania dorosłego podziemia przez konspirującą młodzież.
Antykomunistyczne organizacje młodzieżowe były częścią polskiego podziemia niepodległościowego. Prowadziły działalność samokształceniową, propagandową, sabotażową i dywersyjną. Wiele z nich odwoływało się do harcerstwa, istniały formacje młodzieżowe nawiązujące do konspiracji okresu II wojny światowej i podziemia powojennego. Według ustaleń historyków od lipca 1944 r. do grudnia 1946 r. działały 104 tego typu formacje. W okresie stalinowskim ich liczba wzrosła niemal dziesięciokrotnie, bowiem likwidacja większości struktur podziemia dorosłych do końca 1947 r. doprowadziła do powstania próżni, którą od 1948 r. zaczęły wypełniać tajne organizacje młodzieżowe. Tylko w 1948 r. bezpieka rozbiła 33 tego typu formacje i aresztowała 320 osób. Rok później zlikwidowano 101 grup młodzieżowych, aresztując 927 osób. W 1950 r. funkcjonariusze aparatu bezpieczeństwa wykryli 213 tajnych związków, do których należało 1523 osoby. 139 grup wykryto w 1951 r., w 1952 r. – 342, zaś w 1953 r. – 185 formacji. Odtąd działalność konspiracyjna młodzieży zaczęła słabnąć. W 1954 r. Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego wykryło 67 grup, do których należało 361 młodych ludzi, zaś rok później zatrzymano 181 osób, wchodzących w skład 52 organizacji młodzieżowych. Łącznie w latach 1944-1956 ujawniono w Polsce 972 grupy młodzieżowe, liczące około 11 tysięcy członków.
Przypatrując się geograficznemu rozmieszczeniu konspiracyjnych organizacji młodzieżowych, łatwo dostrzec, że w regionach, w których aktywnie działało dorosłe podziemie, liczba tajnych związków zakładanych przez młodych Polaków była nieduża. W województwach: białostockim, kieleckim czy rzeszowskim odnotowano kilkakrotnie mniej organizacji młodzieżowych niż w województwach pomorskim, gdańskim, poznańskim czy na Dolnym Śląsku. Prawdopodobnie przyczyną tego była możliwość wstępowania przez młodych do konspiracji dorosłych związanej z organizacją Wolność i Niezawisłość czy podziemiem narodowym. W Tomaszowie Lubelskim w 1946 r. za przynależność do podziemia zbrojnego zatrzymano 132 osoby, które nie ukończyły 30 roku życia, co stanowiło blisko 32 proc. wszystkich zatrzymanych. Wśród aresztowanych znalazły się osoby poniżej 18 lat (ponad 7 proc.) i w wieku 18-25 lat (blisko 80 proc.) Ludzie w wieku 17-18 lat zasilali struktury narodowego podziemia w Lubelskiem, Grajewskiem i Łomżyńskiem. W regionach, w których dorosła konspiracja była słabsza młodzież zakładała własne grupy, a więc można przypuszczać, że liczba organizacji młodzieżowych w poszczególnych regionach Polski zależna była od intensywności działania na tym terenie konspiracji dorosłych. Młodzież tworzyła własne formacje tam, gdzie podziemie dorosłych operowało słabiej.
Działalność żołnierzy Polskiego Państwa Podziemnego z okresu II wojny światowej, a także ich walka powojenna w oddziałach partyzanckich były dla młodych ludzi wzorem i inspiracją do tworzenia własnych konspiracyjnych grup. Odruch buntu budziła obserwacja powojennej rzeczywistości. Ofiarami wzmożonego terroru padali żołnierze podziemia poakowskiego i narodowego. Codziennością były masowe aresztowania i deportacje do Związku Sowieckiego. Coraz częściej – wspominał Janusz Zabłocki z organizacji Szare Szeregi „Krzysztof” z Grodziska Mazowieckiego – przychodziły wiadomości o aresztowaniach akowców. Odbywały się one nie tylko w innych miejscowościach, ale i u nas. Ludzie w sowieckich mundurach, w których domyślać się należało funkcjonariuszy NKWD, niespodziewanie wyciągnęli z mieszkania naszego sąsiada Szpilarskiego; przepadł bez śladu. Dopiero po jakimś czasie okazało się, że jest na Syberii. Nigdy stamtąd nie wrócił […] Trudno też było oprzeć się wrażeniu, że zaostrza się w propagandzie ton, w jakim pisze się o akowcach. Coraz częściej w gazetach i przemówieniach wiecowych pojawiały się ataki na bandytów spod znaku AK i NSZ. Na plakacie zaś, którym niedawno oblepiano mury, olbrzymi żołnierz Ludowego Wojska Polskiego deptał butem coś małego i wstrętnego. Napis brzmiał: „AK-zapluty karzeł reakcji”.
Młodzi ludzie odczuwali dług wdzięczności wobec bohaterskich chłopców z lasu, będących często ich ojcami lub braćmi. Czuli się zobowiązani do kontynuowania podjętej przez nich walki. Stąd bardzo wiele organizacji młodzieżowych przyjmowało nazwy wprost odnoszące się do konspiracji dorosłych. Tuż po zajęciu Warszawy przez wojska sowieckie na terenie stolicy istniała młodzieżowa organizacja o nazwie Armia Krajowa. Jej założycielem był Wojciech Barański ps. „Bar” „Wicher”. Na przełomie1947 r. i 1948 r. powstały w Warszawie Oddziały Pomocnicze Armii Krajowej. W Lublinie, wiosną 1951 r., Marian Jezierski utworzył formację o nazwie „Wolność i Niezawisłość”, która planowała prowadzić działalność propagandową i wojskową. Kilkunastoletni chłopcy w 1954 r. utworzyli w Lublinie Związek Antykomunistyczny WiN. Jego celem było zwalczanie spółdzielni produkcyjnych oraz namawianie rolników do bojkotu dostaw obowiązkowych. W Bochni w 1948 r. uczniowie Gimnazjum Handlowego powołali organizację o nazwie Narodowe Siły Zbrojne.
Istniały też organizacje młodzieżowe, które szukały, bądź nawiązywały bezpośredni kontakt z żołnierzami podziemia niepodległościowego. Harcerska Grupa Pogromców Komunizmu powstała jesienią 1949 r. wśród uczniów suwalskich szkół średnich. Usiłowała nawiązać kontakt z funkcjonującymi na tym terenie oddziałami partyzanckimi Jana Sadowskiego ps. „Blady” i Piotra Burdyna ps. „Poręba”. Na początku maja 1950 r. trzech jej członków – Józef Czyż ps. „Kula”, Jan Puczyłowski ps. „Śmiały” i Eugeniusz Ołów ps. „Tadeusz” udali się do wsi Jesionowo w powiecie suwalskim, aby spotkać się z członkami partyzanckiego oddziału „Poręby”, do którego młodzi chcieli przystąpić. Przechodząc przez wieś Kaletnik zostali zauważeni przez sołtysa tejże wsi, który podejrzewając, że są to członkowie oddziału „Bladego”, powiadomił miejscowy posterunek MO i grupę operacyjną organów BP, prowadzącą na tym terenie operacje przeciwko partyzantom. Wydzielony z grupy operacyjnej patrol próbował zatrzymać młodych ludzi, wywiązała się strzelanina, w wyniku której ranny został J. Puczyłowski, dwojgu pozostałym udało się zbiec. J. Czyż i E. Ołów oraz Franciszek Bobrowski ps. „Wicher” wstąpili do oddziału partyzanckiego „Poręby”, jednakże ich tam aktywność nie trwała zbyt długo. W czerwcu 1950 r. ściągnięte z Białegostoku w trybie alarmowym jednostki Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego (KBW) wytropiły miejsce pobytu partyzantów i zaatakowały 26 czerwca. Była to odpowiedź władz bezpieczeństwa na ostatnie akcje zbrojne oddziału (w maju i czerwcu 1950 r. oddział zabił 7 funkcjonariuszy MO, ORMO i żołnierzy WP). Po wymianie strzałów partyzanci zaczęli się wycofywać w kierunku lasów augustowskich. Szli tylko nocą, w dzień spali na kwaterach. Wojsko podążało ich śladami. Ponownie zostali zaatakowani w nocy z 30 czerwca na 1 lipca 1950 r. w okolicach wsi Płociczno. W wyniku obławy wojsk KBW i zbrojnego starcia oddział poniósł duże straty. W walce zginęło 4 partyzantów, po przewiezieniu do szpitala zamarło dwóch kolejnych. Zatrzymano pięć osób, m.in. F. Bobrowskiego. Losy pozostałych, którzy uszli z obławy były równie tragiczne. E. Ołów kilka dni później został okrążony w miejscowości Nowa Wieś. Nie mając szans na wydostanie się z obławy, popełnił samobójstwo. J. Czyż oraz jego brat Henryk Czyż ps. „Zygmunt” przez miesiąc ukrywali się w gospodarstwie Janczewskiego we wsi Leszczynowo. 1 sierpnia 1950 r. okrążyło ich wojsko. Obaj popełnili samobójstwo.
Inspiracją i bodźcem do założenia konspiracyjnej organizacji była dla Stanisława Mandeckiego tragiczna śmierć brata - Eugeniusza, który po wkroczeniu na Rzeszowszczyznę wojsk sowieckich wstąpił do oddziału partyzanckiego Narodowej Organizacji Wojskowej, dowodzonego przez Stanisława Pelczara ps. „Majka”. Wraz z nim przystąpił do oddziału jego kuzyn Franciszek Schőnborn. Obaj zginęli w walce z NKWD pod Nowym Nartem w powiecie niżańskim w czerwcu 1945 r. Po śmierci brata S. Mandecki, jako dowódca organizacji młodzieżowej „Orlęta”, usiłował nawiązać kontakt z członkami oddziału „Majki”. S. Mandecki chciał uzyskać informacje na temat okoliczności śmierci brata. Za pośrednictwem Tadeusza Szymanika w październiku 1948 r. doszło do spotkania pomiędzy S. Mandeckim i Lesławem Popowiczem z „Orląt” a Tadeuszem Haliniakiem ps. „Opium”, byłym członkiem oddziału S. Pelczara, wówczas członkiem grupy Narodowego Zjednoczenia Wojskowego Adama Kusza ps. „Garbaty”. W spotkaniu uczestniczyło jeszcze czterech innych partyzantów. S. Mandecki opowiedział im o celach i działalności organizacji „Orlęta”, pokazał gazetkę „Pobudka”, wydawaną przez członków formacji. Prosił także o przekazanie broni na potrzeby organizacji. W czasie kolejnego spotkania, które odbyło się 3 tygodnie później S. Mandecki otrzymał od T. Haliniaka kilka egzemplarzy broni.
Wiosną 1945 r. pięciu członków Generalnej Konfederacji Polski Niepodległej z Przemyśla wstąpiło do oddziału partyzanckiego Ryszarda Kraszka ps. „Jastrząb” i Jerzego (Zdzisława) Jankowskiego ps. „Jastrzębiec”, którego celem była obrona ludności polskiej przed atakami Ukraińskiej Powstańczej Armii. Wymarsz do Jasienicy i Huty Brzuskiej, gdzie stacjonował oddział partyzancki nastąpił 4 maja, a wśród ochotników znaleźli się: Zbigniew Grochowski, Czesław Dumicz, Eleonora Korzeniowska, Marian Babiarz-Kasprowicz oraz Włodzimierz Czuchman. Pod koniec czerwca 1945 r. oddział „Pirata” został rozwiązany, a członkowie ZHPK powrócili do Przemyśla.
Działacze Młodzieżowego Ruchu Oporu z Tarnobrzega pochodzili ze środowisk, w których pielęgnowane były tradycje niepodległościowe, a także czynnie angażowano się w działalność antykomunistyczną po II wojnie światowej. Brat założyciela organizacji Kazimierza Warchoła, Zygmunt należał do Narodowych Sił Zbrojnych, za co został skazany przez komunistyczny sąd na 2 lata więzienia. Hieronim Szelągiewicz był siostrzeńcem Hieronima Dekutowskiego ps. „Zapora” – dowódcy oddziału WiN na Lubelszczyźnie. Właśnie osoba cichociemnego, który urodził się w Tarnobrzegu, stała się dla nich wzorem do naśladowania. Warto też podkreślić, że Młodzieżowy Ruch Oporu był kontynuacją organizacji Młodzieżowe Grupy Pomocnicze, która utworzona została w styczniu 1945 r. na terenie Tarnobrzega przez żołnierzy, członków Obwodu Tarnobrzeskiego Armii Krajowej. Jej celem była działalność pomocnicza na rzecz tarnobrzeskiego podziemia niepodległościowego.
W drugiej połowie 1945 r. w Koźminie k. Krotoszyna powołano organizację Podziemie Harcerskie Zawisza. Liczyła ona 7 osób. Jej założycielem był Henryk Juśkowiak, zafascynowany działalnością oddziału por. Zygmunta Borostowskiego ps. „Bora”, dowódcy, podlegającego Wielkopolskiej Samodzielnej Grupie Ochotniczej "Warta", oddziału działającego w powiatach krotoszyńskim i jarocińskim. Organizacja utrzymywała także kontakt z Marianem Rączką ps. „Błysk” – żołnierzem AK. Na jego polecenie organizacja Podziemie Harcerskie Zawisza podejmowała działalność o charakterze rekwizycyjnym oraz gromadziła broń i amunicję. Dążyła także do nawiązania kontaktu i połączenia się z innymi organizacjami i oddziałami zbrojnymi. Z M. Rączką współpracowała inna formacja młodzieżowa - Armia Krajowa Zawisza, która powstała i działała w Krobi od czerwca 1947 r. do lipca 1949 r. Składała się z uczniów miejscowych szkół, gromadziła broń i amunicję, po to by w przyszłości przekształcić się w oddział zbrojny. Prawdopodobnie w oparciu o młodzież należącą o Podziemia Harcerskiego Zawisza i Armii Krajowej Zawisza, M. Rączka planował utworzenie dużego oddziału zbrojnego.
Wśród blisko tysiąca zidentyfikowanych do tej pory młodzieżowych organizacji konspiracyjnych, tylko niewielka grupa posiadała powiązania z podziemiem dorosłych. Część formacji tworzonych przez młodych ludzi szukała takiego kontaktu. Chodziło zwykle o pozyskanie broni, szkolenie, ale też o podniesienie rangi organizacji, która nie zajmowałaby się wyłącznie działalnością propagandową czy samokształceniową, a stałaby się oddziałem zbrojnym. Dotyczyło to zwłaszcza organizacji, które powstały w latach 40., na terenach, na których znana była działalność oddziałów podziemia zbrojnego. Jednak zdecydowana większość formacji młodzieżowych powstawała wyłącznie z inicjatywy ludzi młodych: uczniów, studentów. Tworzono je spontanicznie, bez wiedzy i inspiracji osób dorosłych. Wiele tego typu grup przygotowywało się do ewentualnej działalności w oddziale partyzanckim na wypadek wybuchu III wojny światowej. Jednak kiedy znikły nadzieje na konflikt Zachodu ze Wschodem celem organizacji młodzieżowych była przede wszystkim ochrona młodych przed komunizacją, wychowanie i kształcenie w duchu patriotycznym, a także podtrzymywanie ducha oporu, kontynuowanie dzieła, które rozpoczęli żołnierze podziemia, nazywani współcześnie Żołnierzami Wyklętymi.
dr Ewa Rzeczkowska
Bibliografia
- Bartłomiej Noszczak, Etos gniewu. Antykomunistyczne organizacje młodzieżowe w Warszawie (1944-1989), Warszawa 2015.
- Eugeniusz Bachta, Młodzieżowe konspiracyjne organizacje niepodległościowe w województwie rzeszowskim w latach 1944-1956, Przemyśl 1997.
- Ewa Rzeczkowska, Bogu, Polsce, Bliźnim. Tajne organizacje harcerskie w Polsce w latach 1944-1956, Lublin 2014.
- Grzegorz Baziur, Wierni Polsce Niepodległej. Antykomunistyczna konspiracja młodzieżowa w województwie krakowskim w latach 1945-1956, Kraków 2010.
- Konspiracja i opór społeczny na Podkarpaciu w okresie PRL, pod red. Janusza Kurtyki, Przemyśl 2007.
- Waldemar Handke, Polegaj jak na Zawiszy… Dzieje organizacji A.K. „Zawisza” w Krobi w latach 1947-1950, Leszno-Krobia 1997