Żołnierze
Wyklęci-niezłomni
100

Jagoda Wiktor

Żołnierze, którzy służyli pod jego rozkazami, nazywali go kresowym rycerzem. Spędził lata w sowieckim łagrze. Gdy przybył do okupowanej przez komunistów Polski, jego podkomendni ostatni raz spotkali się ze swym dowódcą w Starych Jabłonkach. Wiktor Romuald Jagoda „Brzoza” zmarł kilka miesięcy później 17 listopada 1971 r.

 

Kresowy rycerz, który nigdy nie zaparł się Polski

Wiktor Jagoda, działający w podziemiu niepodległościowym pod pseudonimem „Brzoza”, był kawalerem Virtuti Militari. Został odznaczony Krzyżem Walecznych, jednak to nie laury bojowe sprawiają, że warto poznać jego historię. Wiktor Jagoda w ciągu swego nie tak długiego życia przeżył piekło wojny i łagrów – mimo to pozostał wierny przysiędze żołnierza Armii Krajowej. Nigdy nie pogodził się z komunistyczną okupacją.

Wiktor Romuald Jagoda urodził się 31 sierpnia 1915 r. jako syn Bronisława i Zofii z domu Blohm, w Czycie na Syberii. Nietrudno się domyślić, że miejsce urodzenia nie było przypadkowe. Na Syberię rodzice Wiktora trafili z powodu prowadzonej działalności niepodległościowej. Jak pokazała przyszłość, niepodległościowy gen otrzymał i Wiktor.

Po bolszewickim zamachu stanu w 1917 r. rodzina przebiła się do Polski. W następnych latach, już w odrodzonej Rzeczpospolitej, należał do harcerstwa oraz aktywnie uprawiał sport. Po ukończeniu gimnazjum w 1936 r. rozpoczął naukę w Szkole Podchorążych Artylerii w Toruniu. W 1939 r. uzyskał stopień podporucznika rezerwy artylerii z przydziałem do stacjonującego w Wilnie 33. Pułku Artylerii Ciężkiej im. Króla Stefana Batorego. W szeregach tego pułku walczył we wrześniu 1939 r., m.in. wziął udział w walkach opóźniających na przyczółku mostowym pod Magnuszewem. Dostał się do niemieckiej niewoli – był to jednak człowiek niezwykle zdeterminowany, by walczyć dalej.

Zbiegł z niewoli i przedostał do Wilna, gdzie włączył się w działalność konspiracyjną. Po stosunkowo spokojnym okresie, gdy miastem zarządzali Litwini, nastąpiła ciężka okupacja sowiecka. Podporucznik Jagoda przyjął pseudonim „Brzoza”. Sowieckie służby działające w Wilnie okazały się bardzo sprawne i na przełomie 1940 i 1941 r. w znacznym stopniu zinfiltrowały polskie podziemie działające w Wilnie. Sowieci namierzyli i „Brzozę”, zdołał on jednak uniknąć aresztowania, ale był nadal poszukiwany. Ukrywał się pod fałszywym nazwiskiem. Po wybuchu wojny niemiecko-sowieckiej (czerwiec 1941 r.) kontynuował działalność konspiracyjną - służył w dzielnicy „B” (Śródmieście) Garnizonu Konspiracyjnego miasta Wilna, gdzie dowodził 3. kompanią 3. baonu mjr. Andrzeja Skórko „Roga” (Baon „Roga” wchodził w skład Pułku im. Bolesława Chrobrego (Rejon II Dzielnicy „B”).

Ponadto „Brzoza”, jako przedwojenny oficer, wykładał na konspiracyjnych kursach szkoleniowych, m.in. podchorążówce. „Do szkoły podchorążych kierowano żołnierzy AK – wspominał po latach por. Paweł Świetlikowski „Jerzy” - którzy w szkołach średnich mieli ukończone przysposobienie wojskowe, a w oddziałach garnizonu miejskiego pełnili funkcje dowódców plutonu. Na wykładowców powołano będących w dyspozycji oficerów, w tym czterech z Dzielnicy B. Szkoleniem objęto 28 kandydatów. Wykłady prowadzono w dwóch grupach ze względów bezpieczeństwa. Kwatery, w których prowadzono wykłady, zmieniano co pewien czas. Wykłady prowadzono trzy razy tygodniowo przez okres sześciu miesięcy. Brało w nich udział kilku harcerzy z Oddziału Ochrony Powstania por. Romana Piekarskiego ps. „Żubr” „Osterwa”. Program obejmował musztrę, naukę o broni (rodzaje, posługiwanie się nią), służbę wartowniczą oraz ćwiczenia z taktyki operacyjnej w terenie. Na zakończenie kursu odbywały się egzaminy, a kończącym go z pozytywnym wynikiem wydano zaświadczenia o ukończeniu w stopniu kaprala podchorążego”.

Aresztowanie

W 1943 r. „Brzoza” prowadził szeroką działalność konspiracyjną i sprzyjało mu szczęście. Konspirował czwarty rok i wciąż unikał aresztowania. Niestety, ten stan rzeczy przerwał przypadek. 16 września 1943 r. egzekutorzy z AK zlikwidowali litewskiego policjanta Mariana Padabę. Niemiecki aparat okupacyjny przeprowadził akcję odwetową. „W nocy z 16 na 17 września rb. uderzyła na Wilno nowa fala terroru okupanckiego, wymierzonego bezpośrednio w polskość naszego miasta: sfora policji niemieckiej w asystencji i przy gorliwej pomocy Litwinów i Łotyszów wdarła się do uśpionych mieszkań i wywlekała z łóżek przerażonych mieszkańców. Nie przebrzmiał jeszcze łoskot rozbijanych kolbami drzwi, gdy nowa wiadomość wstrząsnęła Wilnem – część z grona uwięzionych rozstrzelano…”

Wśród aresztowanych był i „Brzoza”, jednak Niemcy nie zdawali sobie sprawy, że prowadzi on działalność konspiracyjną. Ponownie sprzyjało mu szczęście: nie wytypowany do rozstrzelania, został osadzony w obozie w Prawieniszkach, a w listopadzie 1943 r. zdołał odzyskać wolność. Niemiecka policja wkrótce uzyskała informacje na temat jego działań niepodległościowych. Wileńscy gestapowcy zaczęli go poszukiwać. Musiał uciekać.

3. Wileńska Brygada AK

W lutym 1944 r. „Brzoza” dołączył do 3. Wileńskiej Brygady AK (3. Brygada), której dowódcą był por. Gracjan Fróg „Szczerbiec”. „Brzoza” nie ujawnił swego oficerskiego stopnia i rozpoczął służbę jako szeregowy partyzant. W licznych bojach toczonych przez 3. Brygadę wykazał się dużą odwagą. Szybko zdobył uznanie kolegów i co istotniejsze przełożonych, zaowocowało to kolejnymi awansami: objął drużynę, a następnie (15 kwietnia 1944 r.) 3. pluton 1. kompanii szturmowej. Przygotował oraz uczestniczył w akcji przeprowadzonej w jednym z niemieckich zakładów samochodowych, który pracował na rzecz Wehrmachtu. W akcji wzięło udział pięciu partyzantów 3. Brygady – dowodził „Brzoza”.

Przebieg akcji po latach odtworzył jeden z jej uczestników Witold Radecki Mikulicz „Swing”: „23 kwietnia, o godz.  21 00 w piątkę zaczęliśmy realizować nasz plan. „Dziecko” w czarnym mundurze (czołgisty) w mojej asyście zdecydowanym krokiem podszedł do dozorcy i po niemiecku oświadczył, że musi zatelefonować w sprawie niecierpiącej zwłoki. Wyglądało to poważnie pięciu umundurowanych Niemców: „Dziecko”, „Brzoza” „Turmont”, „Bałtyk” i „Dad”. Ja w cywilu wyglądałem co najmniej na gestapowca. Dozorca natychmiast wpuścił nas na teren garaży i zaprowadził do biura, gdzie siedział jeszcze jakiś pracownik. W czterech wpakowaliśmy się do pokoju:

- Erlauben sie, ich muss sofort telefoniren – powiedział „Dziecko”

- Bitte schon – uprzejmie odpowiedział urzędnik wskazując na telefon.

- Danke schon – zrewanżował się „Dziecko” (wyrywając sznur od telefonu)

- Hande hoch – wrzasnąłem wyjmując rewolwer.

Podczas gdy ja trzymałem w szachu obu przerażonych facetów, pozostali szybko zdobyli klucze do garażu”.

Brzoza z garażu zabrał samochód marki Opel Super Six. Zdobyty pojazd dał początek kolumnie samochodowej 3. Brygady – w lipcu 1944 r. kolumna samochodowa liczyła ponad 20 pojazdów. W pierwszej dekadzie maja 1944 r. „Szczerbiec” polecił „Brzozie”, aby sformował kompanię.

2. kompania

Pierwsza połowa 1944 r. na Wileńszczyźnie należała do Armii Krajowej. Polskie oddziały odniosły szereg zwycięstw w walce z niemieckimi siłami okupacyjnymi. Szczególnie mocno o skuteczności polskiej partyzantki przekonali się kolaborujący z Niemcami Litwini, którzy tworzyli pod ich auspicjami oddziały policyjne. W jednym z raportów dowództwa Wehrmachtu na Białorusi możemy przeczytać: „Litewskie bataliony poniosły w ciągu ostatnich tygodni znaczne straty w ludziach i materiale. Ponieważ Litwini nie występowali dość energicznie przeciwko polskim bandom, te wykorzystywały coraz bardziej swą przewagę i napadały na zwarte oddziały o sile do dwóch kompanii, rozbrajały je, zabierały im buty, spodnie i uzbrojenie a następnie odsyłały je w kalesonach do najbliższej bazy”.   Ukoronowaniem licznych walk z litewskimi kolaborantami była stoczona w nocy z 13 na 14 maja 1944 r. bitwa o Murowaną Oszmiankę. W jej wyniku rozbito dwie kompanie 301 litewskiego batalionu policyjnego. „Brzoza” w bitwie tej wyróżnił dużym opanowaniem, dzięki któremu zdołał przełamać kryzys, jaki zapanował na odcinku natarcia 3. Plutonu. Dowodził nim wtedy po raz ostatni, organizował bowiem 2. Kompanię, w której miał już kilkudziesięciu ludzi, nie mieli oni jednak uzbrojenia.

Tadeusz Kuberski ps. „Wyrwa”, dowódca plutonu w 2. kompanii zapamiętał, w jaki sposób z brakami w zaopatrzeniu poradził sobie świeżo upieczony kompanijny. „Dzień przed akcją na Murowaną Oszmiankę „Brzoza” miał już ponad 40 żołnierzy, z których znaczna część nie posiadała broni. Szefem powstającej 2 kompanii został mianowany „Puchacz”, który w czasie na Murowaną Oszmiankę w odległości 500 – 600 m. od miejsca walki opiekował się „bezbronną młodzieżą”. W czasie, kiedy toczył się największy bój, szef „Puchacz” uzbroił pozostających pod jego opieką nowicjuszy w worki, które miały być po zajęciu miasteczka napełnione zdobyczą. I tak się stało. Zdobyto sporo broni, mundurów, bielizny, butów a szef „Puczacz” dobrze wykorzystał posiadane worki”.

Po zwycięskiej bitwie „Brzoza” zakończył proces formowania kompanii. W skład 2. kompanii weszły trzy plutony, którymi dowodzili: Władysław Markowski „Dżumba”, Tadeusz Kuberski „Wyrwa” oraz Henryk Siemaszko „Dłuższy”. W ciągu następnych tygodni kompania „Brzozy” przeprowadziła kilka udanych akcji bojowych, m.in. 30 czerwca 1944 r. dokonała na Trakcie Batorego zasadzki na niemiecki konwój wojskowy - zdobyto dużo broni i innego wyposażenia wojskowego. Niestety nie obyło się bez strat własnych – poległ Mieczysław Maculewicz „Zyga”. Partyzanci „Brzozy” wzięli do niewoli kilku Litwinów oraz Łotyszy. Tych ostatnich zwolniono. Litwinów Polacy rozstrzelali, był to efekt popełnionej dziesięć dni wcześniej zbrodni w Glinciszkach, gdzie litewscy policjanci zamordowali ok. 40. polskich cywilów. Mord ten zradykalizował stosunek polskiej partyzantki do litewskich kolaborantów.

Nadchodzą Sowieci

W lipcu 1944 r. Okręgi AK Wilno i Nowogródek przystąpiły do wykonywania Akcji „Burza”, pełzające powstanie zostało uruchomione. Kluczowym zadaniem realizowanym na Wileńszczyźnie była Operacja „Ostra Brama” czyli plan zakładający wyparcie Niemców z Wilna przed nadejściem sowietów. Liczono, że w ten sposób, za pomocą faktów dokonanych, uda się utrzymać Wilno przy Polsce. 3. Brygada przystąpiła do szturmu na miasto. 2. kompania „Brzozy” miała za zadanie przejść w rejonie Kolonii Wileńskiej linię kolejową Wilno – Nowa Wilejka i poprzez Młyn Francuski i las Belmontu nacierać w kierunku Zarzecza. Głównym celem ataku był budynek poczty głównej usytuowany u zbiegu ulic Świętojańskiej i Zamkowej.

7 lipca 1944 r. podporucznik Jagoda poprowadzi swoją kompanię do ataku. Niestety Niemcy byli zbyt silni, Polacy Wilna samodzielnie nie zdołali zdobyć. Ostatecznie miasto opanowano wspólnie z Armią Czerwoną. W trakcie walk o miasto „Brzoza” wyróżnił się po raz kolejny odwagą i dużymi zdolnościami bojowymi. Dowodził brawurowo, ale i rozsądnie – cenił życie podkomendnych. Mimo wspólnej walki, Sowieci nie mieli zamiaru uznać Wilna za polskie miasto, nie zamierzali również dotrzymywać obietnic, jakie składali dowódcy wileńskiej AK. Przystąpili do likwidacji wileńsko- nowogródzkiego zgrupowania AK – ich działania okazały się skuteczne, tysiące oficerów i żołnierzy AK zostało aresztowanych i wywiezionych w bydlęcych wagonach na wschód.

„Brzoza” uniknął zatrzymania - przedostał się do Wilna, gdzie w warunkach kolejnej sowieckiej okupacji kontynuował pracę niepodległościową. Podporucznik Jagoda włączył się w odtwarzanie 3. Brygady. Budował konspiracyjne struktury oddziału, ponadto zaopatrywał w dokumenty i pieniądze zagrożonych aresztowaniem żołnierzy brygady. W październiku 1944 r. „Brzoza” został aresztowany przez NKWD – podczas zatrzymania sowieccy funkcjonariusze znaleźli przy nim broń.

 Łagry

 Podporucznik Jagoda przeszedł długie i brutalne śledztwo. W marcu 1945 r. on i kilkunastu innych żołnierzy 3. Brygady stanęło przed Wojskowym Sądem NKWD Litewskiej Socjalistycznej Republiki Sowieckiej. „Brzoza” i „Kirkor” wyrok usłyszeli 20 marca 1945 r. Czerwony sędzia ogłosił: „za całokształt popełnionych przez nich przestępstw na podstawie artykułu 58 – 1a Kodeksu Karnego RFSRR skazuję obydwóch na karę najwyższą – rozstrzelać, konfiskując cały należący do nich majątek”. Ostatecznie jednak zasądzonych kar nie wykonano. Wyroki śmierci zostały zamienione na karę 20 lat katorgi. Mogłoby wydawać się, że decyzja sowieckiego sądu stanowiła akt łaski – w rzeczywistości katorga zamieniała szybką śmierć od kuli na długie i powolne wyniszczenie – bardzo często prowadzące do śmierci. Tak się niestety stało w przypadku „Kirkora”, zmarł z wyczerpania w sowieckim łagrze.

Tak jak z innymi i z nim różnie bywało, pracował pod ziemią, głodował, marzł - napisano w londyńskim wspomnieniu o „Brzozie” - znosił szykany i obelgi, chorował i powracał do sił, załamywał się i odzyskiwał wiarę, padał i znowu stawał do walki. Kilkakrotnie otarł się o śmierć i za każdym razem prawie cud powracał go życiu”. Owymi cudami, o których pisał autor powyższych słów byli ludzie, którzy w tych najtrudniejszych momentach pomagali dzielnemu oficerowi. Raz lek niezbędny do przeżycia podała mu lekarka, funkcjonariuszka NKWD, trudno dziś odgadnąć, jakimi motywami się kierowała. Innym razem, gdy był umierający, pomógł mu więzień, który z wykształcenia był lekarzem. Mimo niezwykle trudnych warunków, jakie panowały w łagrze, „Brzoza” zachował postawę pełną godności. W cytowanym już wspomnieniu możemy przeczytać: „Nigdy nie litował się nad sobą, nigdy nie żałował przeszłości i popełnionych czynów, nigdy nie dopuszczał do swego serca uczucia nienawiści”.

W „nowej Polsce”

Na początku 1958 r. ppor. Jagoda wciąż przebywał w sowieckim obozie karnym nr 1 w Workucie. Mimo trwającej w Związku Sowieckim odwilży „Brzoza” nie odzyskał wolności. Zygmunt Kłosiński, weteran 3. Brygady i jednocześnie jej historyk stwierdził, że: „gdy po śmierci Stalina rygor nieco zelżał, a specjalna komisja zwalniała niektórych więźniów, nie objęło to „Brzozy”, który w trakcie ponownego przewodu sądowego nie zaparł się swej antysowieckiej działalności wręcz oświadczając, że z każdym najeźdźcą będzie walczył do ostatnich swych dni”.

Sowieci ostatecznie zdecydowali się zwolnić niezłomnego oficera. Za obozowe druty wyszedł 18 marca 1958 r., przez kolejne miesiące wędrował do Polski, do której dotarł 27 sierpnia 1958 r. Pierwszym miejscem, do jakiego trafił był punkt repatriacyjny w Białej Podlaskiej. Tu natychmiast zainteresowała się nim komunistyczna Służba Bezpieczeństwa, która uznała, że jest on: „zdeklarowanym wrogiem ustroju ludowego, a szczególnie ZSRR”. „Brzoza” po powrocie z obozu zamieszkał w Piasecznie. Szybko został otoczony siecią konfidentów. W raporcie z 23 maja 1959 r. funkcjonariusz SB z Piaseczna scharakteryzował „Brzozę” w następujący sposób: „Jest to człowiek inteligentny, dość dobrze zbudowany, wysoki bardzo dobrze się ubierający. Do domu wraca on nieraz dopiero po paru dniach i nocach, po czym znów parę dni spaceruje po terenie. Często można go spotkać jak w godzinach rannych między 9. 30 a 10. 30 stoi na przystanku PKS koło apteki, lecz gdzie wyjeżdża, tego nie wiadomo”.

Owe tajemnicze wyjazdy „Brzozy”, o celu których już niebawem bezpieka się dowiedziała, wiązały się ze spotkaniami, jakie Wiktor Jagoda odbywał z weteranami 3. Brygady. „Brzoza” postanowił skonsolidować środowisko kombatanckie, oraz odtworzyć historię oddziału „Szczerbca”. Spotykał się więc z byłymi partyzantami i namawiał ich, aby spisywali wspomnienia. Chciał, aby pamięć o czynach poległych kolegów i dowódców nie zaginęła. W 1960 r. przeniósł się do Warszawy, gdzie otrzymał do dyspozycji od byłego podkomendnego niewielki lokal – udało mu się kupić samochód, dzięki czemu zaczął pracować jako taksówkarz - podobno lubił ten zawód. Przez kolejne lata doprowadził do zintegrowania byłych partyzantów brygady „Szczerbca”. Mimo wielu działań bezpieki, która starała się za wszelką cenę rozbić to środowisko, „Brzoza” zdołał doprowadzić do kilku zjazdów byłych żołnierzy „Szczerbca”. Ostatni raz ze swymi partyzantami spotkał się w czerwcu 1970 r. w Starych Jabłonkach. Zmarł nagle 17 listopada 1971 r. Pogrzeb kresowego rycerza stał się wielką patriotyczną manifestacją.

 

Bibliografia:

Archiwum Instytutu Pamięci Narodowej

Archiwum Akt Nowych

Z. Kłosiński, 3. Wileńska, Białystok 1995.

Jagoda Wiktor
Projekt i realizacja: Laboratorium Artystyczne | Oprogramowanie: Black Wolf CMS