Żołnierze
Wyklęci-niezłomni
100

Nowakowski Paweł

Kpt. Paweł Nowakowski ps. „Tata”, „Leśnik”, Wąs”, „Kryjak” (1900–1991) – komendant obwodu Armii Krajowej Działdowo, dowódca Batalionu Ruchu Oporu Armii Krajowej o kryptonimie „Znicz”

Przyszły komendant obwodu AK Działdowo urodził się 17 czerwca 1900 r. w Dłutowie w powiecie mławskim w rodzinie chłopskiej jako syn Józefa i Konstancji Defańskiej. Prowadzili oni 15–hektarowe gospodarstwo rolne. Przed wybuchem I wojny światowej Paweł Nowakowski ukończył czteroklasową szkołę powszechną w Dłutowie. W 1915 r. podjął naukę w męskim gimnazjum w Mławie. W 1917 r. wstąpił do Polskiej Organizacji Wojskowej i rok później, u progu niepodległości, brał udział w rozbrojeniu Niemców. Jako ochotnik walczył w wojnie polsko-bolszewickiej, służąc w 1 Pułku Artylerii Ciężkiej Legionów Polskich. Zdemobilizowany w 1921 r., kontynuował przerwaną wojną naukę. Po zdanej maturze w 1922 r. rozpoczął studia w Warszawie na Wydziale Filozoficzno-Matematycznym Uniwersytetu Warszawskiego. Ponieważ studia w stolicy były bardzo kosztowne, przeniósł się na Uniwersytet w Poznaniu, gdzie w 1928 r. ukończył Wydział Rolniczo-Leśny. Po uzyskaniu dyplomu inżyniera odbył służbę wojskową w Szkole Podchorążych Rezerwy Artylerii we Włodzimierzu Wołyńskim, w której uzyskał stopień oficerski. Następnie wrócił w rodzinne strony, gdzie poświęcił się pracy społecznej. Organizował spółdzielczość mleczarską i pożyczkowo-kredytową. Był członkiem zarządu powiatowego ochotniczych straży pożarnych w Mławie. Od 1934 r. do wybuchu II wojny był wójtem gminy Zieluń (pow. mławski).

W wojnie obronnej 1939 r. nie brał udziału. Nie był zmobilizowany do Wojska Polskiego. Po przegranej przez Polaków kampanii wrześniowej niemieckie władze okupacyjne nie od razu pozbawiły go funkcji wójta. W miejscowym środowisku miał opinię inicjatora wielu cennych przedsięwzięć gospodarczych, budowy dróg i spółdzielczości rolniczej, dlatego pozwolono mu przez kilka miesięcy nadal zarządzać sprawami gminy. Po przybyciu na ten teren niemieckich osadników został zdegradowany do sekretarza gminy Zieluń.

Pracując w niemieckiej administracji, podjął pracę konspiracyjną. We wrześniu 1940 r. nawiązał kontakt z komendantem Obwodu Sierpc Związku Walki Zbrojnej, Stanisławem Kaźmierczakiem ps. „Wilga”. Na jego ręce złożył przysięgę. Początkowo pełnił funkcję komendanta gminnego ZWZ w Zieluniu. Działanie na dwa fronty, funkcjonowanie w ramach niemieckiej administracji okupacyjnej i praca w konspiracji, szybko stało się dla niego niebezpieczne. 29 grudnia 1940 r. Nowakowski, ostrzeżony w porę o grożącym mu aresztowaniu przez niemieckiego żandarma, zbiegł do Warszawy. Tam poprzez swoich znajomych szybko związał się lokalnymi strukturami ZWZ. Na jednym ze spotkań konspiracyjnych został mianowany komendantem Obwodu ZWZ w Działdowie. Podlegał pod rozkazy ppłk. Tadeusza Tabaczyńskiego ps. „Kurp”, „Mazur”, komendanta Podokręgu Północnego Obszaru Warszawskiego ZWZ.

Gdy w grudniu 1942 r. zapadła decyzja utworzenia obwodu działdowskiego AK, Nowakowski został mianowany jej komendantem. W tym czasie został też awansowany do stopnia kapitana. Ukrywając się na północnym Mazowszu, Nowakowski posługiwał się fałszywymi dokumentami na nazwiska: Jan Piotrowski oraz Piotr Nawrocki. Choć formalnie Nowakowski był komendantem AK na powiat działdowski, zorganizował również placówki AK na terenie powiatów nowomiejskiego i brodnickiego. Szacuje się, że podlegało mu w okresie okupacji około 280 mężczyzn i 160 kobiet.

Nowakowski był urodzonym konspiratorem. Wydawał rozkazy swoim żołnierzom nie bezpośrednio, ale przez swoich łączników, dlatego większość jego podkomendnych nie znała go osobiście. Dla swojego i ich bezpieczeństwa ograniczał wzajemne kontakty do minimum. „Leśnik” ze swoim podkomendnymi nie podejmował otwartej walki zbrojnej z Niemcami, przygotowywał ich do ogólnopolskiego powstania, do akcji „Burza”. Osobiście przyjął do organizacji kilkadziesiąt osób i zaprzysiągł ich, tworzył siatkę terenową AK, organizował na szeroką skalę wywiad i kwatery dla osób ukrywających się przed niemieckim okupantem. Brał udział w organizowaniu ucieczek jeńców angielskich z obozu jenieckiego w mieście Šilutė k. Kłajpedy i przerzucaniu ich do Gdańska. Prawdopodobnie dzięki zaangażowaniu jego współpracowników udało się przerzucić bezpiecznie sześciu zbiegów za granicę. W wrześniu 1944 r. jego podkomendni nawiązali kontakt ze skoczkami ludowego Wojska Polskiego i Armii Czerwonej, którzy prowadzili działania dywersyjne na zapleczu II Frontu Białoruskiego. Nowakowski pomógł grupie desantowej, dowodzonej przez ppor. Henryka Myckę, w znalezieniu bezpiecznych kwater i przekazał cenne informacje wywiadowcze. Po wkroczeniu wojsk radzieckich na Mazowsze i rozwiązaniu AK nakazał swoim żołnierzom wstąpić do milicji, gdzie mieli przyglądać się bacznie posunięciom nowej władzy.

Po zakończeniu okupacji niemieckiej Nowakowski nie planował angażować się w działalność antykomunistyczną. To raczej życie i represje władz komunistycznych wobec podziemia niepodległościowego skłoniły go do zaangażowania się przeciwko władzy ludowej. Po wkroczeniu Armii Czerwonej i zakończeniu walki z Niemcami wrócił do Dłutowa i zajął się swoją rodziną. Pomagał swoim siostrom, Konstancji Karskiej i Janinie Sadowskiej, wdowom po żołnierzach ZWZ, zamordowanych przez niemieckiego okupanta, przywrócić normalną pracę w zniszczonych wojną gospodarstwach rolnych. W tym czasie jego spotkania z byłymi partyzantami miały raczej charakter osobisty i wynikały z odpowiedzialności za dalsze losy podkomendnych. Nie chciał już angażować się w powojenna konspirację.

Tymczasem, 2 lipca 1945 r., został zatrzymany przez funkcjonariuszy PUBP z Działdowa bliski współpracownik „Kryjaka”, niespokrewniony z nim, Jan Nowakowski ps. „Arytman”, szef Komendy Dywersji w Obwodzie mławskim AK. O jego aresztowaniu jeszcze tego samego dnia Pawła Nowakowskiego powiadomił Jan Barański „Robak”. Ostrzeżony Nowakowski tego dnia do rodziny już nie wrócił. Rzeczywiście następnego dnia, 3 lipca 1945 r. grupa operacyjna Urzędu Bezpieczeństwa–Milicji Obywatelskiej podjęła pierwszą próbę jego aresztowania. W domach jego najbliższych krewnych jednak go nie zastano. Po obławie i dokładnej rewizji w zabudowaniach sióstr Nowakowski obawiał się, że wkrótce podzieli los wielu innych represjonowanych żołnierzy AK, dlatego zaczął ponownie się ukrywać. Latem 1945 r. spotykał się z ludźmi, którzy byli w podobnej sytuacji jak on. Wielu dowódców małych oddziałów zbrojnych zwracało się do niego z prośbą o przejęcie nad nimi kierownictwa.

Pierwsza poważna propozycja włączenia się w struktury powojennego państwa podziemnego padła ze strony żołnierzy Delegatury Sił Zbrojnych. Latem 1945 r. jego łącznik Bernard Nawarski powiadomił Nowakowskiego, że koniecznie chce się z nim spotkać, przyjeżdżający z Warszawy, Stanisław Sękowski ps. „Odra”, „Michał”. Mimo że Nowakowski znał tego człowieka z okresu okupacji i wspólnej działalności konspiracyjnej odmówił współpracy. Swoją odmowną decyzję motywował „Odrze” złym stanem zdrowia, kłopotami z sercem i reumatyzmem.  Była to dobra decyzja, bo obaj, Sękowski i Nawarski, kilka miesięcy później zostali aresztowani i skazani. Gdyby wtedy się zgodził, pewnie podzieliłby ich los.

Na składane mu kolejno propozycje przejęcia komendy nad leśnymi oddziałami działającymi w 1946 r. na zachodnim Mazowszu również odpowiadał odmownie. Po wielu miesiącach trwania w niezmiennej, stanowczej postawie, że z polskimi komunistami zbrojnie walczyć nie będzie, do przystąpienia do konspiracji antykomunistycznej namówił Nowakowskiego stary przyjaciel, wspomniany już Stanisław Wiśniewski „Mściwój”. Po wojnie pracował w PKP w Toruniu i tam sam włączył się w działalność organizacji poakowskiej dowodzonej przez Leona Bucichowskiego „Ryngrafa”, nazywanej przez niego samego 1 Pomorską Brygadą AK. W tej organizacji „Mściwój” pełnił funkcję oficera informacyjnego. W planach Bucichowskiego „Ryngrafa” Pomorska Brygada, która powstała w listopadzie 1945 r., miała być podzielona na bataliony. Pierwszy z nich im. Kilińskiego działał w Toruniu. Dowodzony był przez mjr. Zygmunta Bagnowskiego „Jastrzębia”. Drugi batalion powstał w Czernikowie w powiecie lipnowskim. Na jego czele stał Jan Liczmański „Kogut”. Trzeci batalion pierwotnie miał powstać w Grudziądzu, ale nie udało się go tam utworzyć. Na jego miejsce za sprawą Wiśniewskiego utworzono trzeci batalion w Działdowie. Dowodzenie nad nim zaproponowano właśnie Nowakowskiemu.

We wrześniu 1946 r. Wiśniewski doprowadził do spotkania Bucichowskiego „Ryngrafa” z Nowakowskim w małej wiosce k. Działdowa. Bucichowski tak to spotkanie opisał: Pojechaliśmy pociągiem do Działdowa, stamtąd na rowerach udaliśmy się do wioski odległej od Działdowa 7 km w kierunku wschodnim. Nazwy wsi i nazwiska gospodarza nie pamiętam, lecz potrafiłbym to znaleźć, gdzie żeśmy się spotkali z tym kolegą Wiśniewskiego ps. „Kryjak”. Miejsce było całe obstawione przez dobrze uzbrojonych jego ludzi.[…]. Po obopólnej umowie zgodził (Nowakowski) podporządkować się mojemu dowództwu, po czym zostawiłem mu 10 tysięcy złotych. Od tego czasu kontaktu oficjalnego nie miałem z nim, jedynie w myśl umowy, przysłał mi pismo, które w treści miało przedstawić oficjalną zgodę na podporządkowanie. Na co odwrotną pocztą wyraziłem zgodę, mianując go dowódcą batalionu pod kryptonimem „Znicz”[1]. Według ustaleń Aleksandra Sadowskiego to spotkanie założycielskie miało miejsce w domu Gęsków w Sarnowie. Rozbieżności dotyczą daty spotkania. Jego zdaniem działo się to w kwietniu 1946 r. Jeśli wierzyć zeznaniom Bucichowskiego i Wiśniewskiego, to inicjatywa stworzenia trzeciego batalionu ROAK wyszła z Torunia, ale cztery miesiące później niż do tej pory w literaturze historycznej zostało to przyjęte. To oznacza, że dopiero we wrześniu 1946 r., a ściślej, zgodnie z oświadczeniem amnestyjnym Nowakowskiego, 20 września został powołany Batalion ROAK o kryptonimie „Znicz”, który swym zasięgiem objął pogranicze Pomorza i północnego Mazowsza. W ramach tego batalionu 1 Pomorskiej Brygady funkcjonowało kilkanaście oddziałów zbrojnych, które już wcześniej podejmowały działania niepodległościowe na terenie powiatów: ciechanowskiego, mławskiego, działdowskiego, sierpeckiego, nidzickiego, ostródzkiego, brodnickiego, rypińskiego i lubawskiego.

W strukturach ROAK najbliższymi współpracownikami Nowakowskiego byli: Stanisław Balla ps. „Sokół Leśny”, Bernard Nawarski ps. „Magister”, Ignacy Karpiński ps. „Wańka”, Władysław Kwiatkowski ps. „Jerzy”, Wacław Grabowski ps. „Puszczyk” oraz Zygmunt Sztramski. Zwierzchnictwo Nowakowskiego nad sobą uznawali dowódcy oddziałów zbrojnych: Franciszek Wypych ps. „Wilk”, Marceli Sarnowski ps. „Cichy”, Zacheusz Nowowiejski ps. „Jeż”, Franciszek Cieślak ps. „Szatan”, Albin Kocięcki ps. „Józef”, Leon Ziółkowski ps. „Mały”, Zygmunt Rychcik ps. „Lis”, Bolesław Gajewski ps. „Górny”, Antoni Tomczak ps. „Malutki”.

Jak już wspomniano, Nowakowski walkę z komunistami traktował bardziej jako konieczność niż cel życiowy. Ostro tępił pospolity bandytyzm. Chciał, aby wszystkie kary śmierci wykonywane na funkcjonariuszach i konfidentach UB były z nim uzgadniane. Nowakowski nadzorował, kontrolował i inspirował działalność swoich pododdziałów. Dostarczał broń swoim żołnierzom, przekazywał wytyczne i przygotowywał ulotki antykomunistyczne, które później Stanisław Balla ps. „Sowa” i Andrzej Wypych ps. „Wilk” kolportowali wśród  żołnierzy.

Osobiście w żadnych akcjach zbrojnych przeciwko komunistom Nowakowski udziału nie brał. Prawdopodobnie tak widział swoją rolę jako dowódcy. Wydawał tylko rozkazy. Podległe mu grupy partyzanckie wykonały kilkaset akcji przeciwko komunistycznemu aparatowi represji. On sam walkę z UB traktował jako samoobronę. Z relacji rodzinnych wynika, że nie wierzył w możliwość pokonania z bronią w ręku narzuconego przez wschodniego sąsiada systemu, dlatego swoim podkomendnym też zalecał bronić się, ale bez powodu nie atakować. W życiu był wielkim racjonalistą, kierował się przede wszystkim rozumem, logicznym myśleniem, a nie porywem serca. Warto przypomnieć, że był wówczas mężczyzną w średnim wieku, który dopiero co założył własną rodzinę, a wielu jego partyzantów z powodu różnicy wieku mogłoby być jego synami. Na początku 1946 r. w parafii św. Józefa w Sarnowie w powiecie żuromińskim zawarł potajemnie związek małżeński z wiele lat młodszą od siebie Józefą Tuszyńską z Zielunia, z którą spotykał się już przed wojną. Sakramentu udzielił mu ówczesny proboszcz tej parafii ks. Marian Żochowski. Nowakowski zmagał się z kłopotami zdrowotnymi, które były konsekwencją spartańskiego życia, jakie musiał prowadzić w okresie okupacji. Jeszcze wiele lat po wojnie był pod ścisłą opieką kardiologa. To także powodowało, że raczej studził zapał młodych ludzi, niż zagrzewał do walki zbrojnej z komunizmem. Dla niego miała ona charakter bratobójczy. Nie chciał dopuścić do zbędnego, jego zdaniem, rozlewu krwi.

Był jednak jeden poakowski oddział, z którym przez dowódcę wiązały Nowakowskiego bliższe relacje i w tym wypadku nieformalna opieka nad oddziałem zbrojnym zaczęła się jeszcze przed powstaniem batalionu „Znicz”. Chodzi o oddział Stanisława Balli „Sokoła Leśnego”. Nowakowskiego i Ballę wiązały bliskie relacje jeszcze z okresu okupacji. W 1944 r. nieraz ukrywali się razem przed Niemcami w jednym bunkrze. Latem 1945 r. Balla zaproponował Nowakowskiemu, aby nadal był jego komendantem. On jednak stanowczo odmówił, bo, jak stwierdził, AK została oficjalnie rozwiązana, a on niczego na własną rękę tworzyć nie będzie. Mimo to Balla nadal bardzo liczył się z autorytetem Nowakowskiego i w wielu sprawach partyzanckich szukał u niego rady. Na bieżąco informował go o działalności oddziału. Z zachowanych dokumentów wynika, że Nowakowski był przekonany o słuszności wielu akcji zbrojnych oddziału Balli. W pełni aprobował niektóre wyroki śmierci wykonane przez żołnierzy podziemia, w tym zastrzelenie w dniu 6 marca 1946 r. funkcjonariusza Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Działdowie, Mieczysława Mioduskiego, a 5 maja 1946 r. funkcjonariusza PUBP, bardzo zaangażowanego w ściganie partyzantów Hieronima Chylińskiego i sekretarza Polskiej Partii Robotniczej Stanisława Tuszyńskiego z Zielunia. Z zachowanych relacji wynika, że Nowakowski pozytywnie wyraził się również o zabójstwie dnia 21 czerwca 1946 r. Stanisława Piwki, kierownika PUBP w Działdowie, który znęcał się wyjątkowo perfidnie nad więźniami politycznymi i ich rodzinami.

10 marca 1947 r. Nowakowski ujawnił się w PUBP w Mławie, zdając dwie jednostki broni palnej. W sierpniu 1947 r. osiedlił się w Szczytnie. 1 września podjął pracę nauczyciela matematyki w Państwowym Gimnazjum Ogólnokształcącym w Szczytnie. Później był też kierownikiem internatu. Jako profesor cieszył się wielkim autorytetem wśród młodzieży. Jednak jego partyzancka przeszłość była solą w oku wielu dygnitarzy partyjnych, którzy twierdzili, że jako były żołnierz AK nie powinien pracować z młodzieżą. Nowakowski swojej akowskiej przeszłości w kwestionariuszach osobowych w miejscach pracy nigdy nie ukrywał. Uważał, że niewinnej krwi nie przelał. Mimo to Wojewódzki Urząd Bezpieczeństwa Publicznego w Olsztynie zbierał na niego materiały kompromitujące od swoich konfidentów. W drugiej połowie 1949 r. Wydział III WUBP w Olsztynie rozważał możliwość jego zatrzymania, ale ostatecznie skończyło się na przesłuchaniach jego podkomendnych i jego samego. Do UB wzywany był rzadko. W końcu, pod wpływem szykan ze strony ludzi związanych z aparatem władzy, Nowakowski zrezygnował z pracy pedagogicznej. W 1956 r. podjął pracę w Okręgowej Spółdzielni Mleczarskiej w Szczytnie, w której pełnił funkcję wiceprezesa. Po przewrocie październikowym zapisał się też do Zjednoczonego Stronnictwa Ludowego. W środowisku pracy nadal był inwigilowany przez Służbę Bezpieczeństwa w Szczytnie w ramach sprawy ewidencyjno-obserwacyjnej o kryptonimie „Działacze”. Pracował do 1960 r. Potem z powodów zdrowotnych przeszedł na rentę. Mimo bogatej akowskiej przeszłości nigdy nie był więziony ani skazany. Wszędzie budził powszechny szacunek, ale przez komunistów traktowany był do końca jak wróg. Dzięki pogodnemu usposobieniu dożył sędziwego wieku. Zmarł dnia 21 sierpnia 1991 r. w Szczytnie. Został pochowany na miejscowym cmentarzu. Kpt. Nowakowski jest patronem jednej z ulic w Szczytnie oraz Gimnazjum Publicznego w Starym Dłutowie. 

Alicja Paczoska-Hauke

 

Bibliografia:

  1. J.A. Sadowski, Dłutowo, okolica i moja rodzina,, Olsztyn 2010.
  2. [1] AIPN By, 66/864, Protokół przesłuchania L. Bucichowskiego z dnia 7 XII 1946 r., k. 67, 70.
Nowakowski Paweł
Projekt i realizacja: Laboratorium Artystyczne | Oprogramowanie: Black Wolf CMS